Moja działka grodzona była siatką dawno temu, jeszcze przez moich rodziców. Na moje nieszczęście pod siatką nie ma żadnej podmurówki. A ja chciałam posadzić żywopłot. Na zmianę ogrodzenia w tej chwili nas nie stać. Więc musiałam coś wykombinować. Zaczęłam od wyznaczenia rabaty pod żywopłot i zerwania darni. Robota szła mozolnie po kilka metrów, między gotowaniem zupek, a przewijaniem i karmieniem

Po kilku dniach udało się zakończyć ten etap i przyszedł czas na pomoc męża i szwagra. Pięknie poprosiłam i wkopali mi krawężniki co by trawa i chwasty z łąki nie zagłuszyły żywopłotu.

Rozkopali...




postawili krawężnik...



i pięknie zagrabili

Następny etap znowu należał do mnie, kopanie rowa. Na samo wspomnienie bolą mnie plecy.



No i przyszły moje patyczki grabowe.

A potem nastąpiło sadzenie. Posadziłam 91 patyczków





i z drugiej strony



Na koniec mój trzyletni syn powiedział: mamusiu gratuluję Ci, że posadziłaś nasz żywopłot

Jeszcze czeka mnie włączenie do rabaty żywopłotowej drzew już rosnących, więc to co tygryski lubią najbardziej - wyrywanie darni A oprócz tego wiele, wiele, wiele niekończącej się pracy w ogrodzie

Marlenko ale kawał ciężkiej pracy wykonałaś, a na wiosnę już ładny grabowy żywopłocik będzie cieszył oko
pozdrówka

Aniu dziękuję za miłe słowa Mam nadzieję, że patyczki dadzą radę i ruszą. Poczekamy, zobaczymy

Mini zakupy w Szepietowie.




głóg x 2 i dereń jadalny

Jednego derenia grzyb mi zjadł i poszedł w ogień
Niestety nic więcej z mojej listy nie było może na wiosnę będzie lepiej Ogólnie na Podlasiu ciężko z roślinkami.

an_tre napisał(a)

Aniu, dobre, uśmiałam się