Irenko- córka ciągle gorączkuje, chyba sobie jednak odpuszczę, musiałabym pociągiem albo autobusem jechać, a w taką pogodę i sama to jakoś mi się nie widzi, ale będę przed kompem was podglądać, dużo zdjęć proszę
Kindzia- no właśnie z tą sośnicą to raczej trudno żeby nie przemarzła, zobaczę co Nebel na ten temat napisze, może się zdecyduję, bo do mojego japończyka by pasowała
Myślę że sosna świetnie się w tej roli spisze, ja wiem że Danusia poleca cis i bukszpan, ale to nie moje kategorie cenowe, w Japonii to głównie z sosen robią i nie narzekają, a są w tym specjalistami. Sosny zrzucają stare igły, ale mi to nie przeszkadza, zobacz sobie filmik, może nie widziałaś: http://majawogrodzie.tvn.pl/169,Formowanie-sosny,porada.html
Witam!
Wpadłam sprawdzić co nowego u Ciebie, doczytałam o chorobie córci,u mnie Kinia też gorączkuje i mimo że nie wybierałam się na Gardenię to też tak jak ty pozostanie siedzenie przed komputerem i czekanie na zdjęcia.
Pozdrawiam
Dorotko- a ja w niedzielę miałam gości i wychwalałam, że mi córki w ogóle nie chorują, no i masz w poniedziałek zastałam już inny stan, powoli jej przechodzi, jest lepiej niż wczoraj, ale taka słabiutka, ledwo się rusza, i ciągle obniżamy bo gorączkuje. Młodsza na razie zdrowa i my też (ja i M), już się boję żebyśmy się nie zarazili.
Ewelinka- tak to już jest, że czasami los decyduje za nas, do tego tak pogoda się popsuła, już prawie było sucho, tylko słonka brakowało, a teraz na nowo śnieg i błoto, jak patrzę przez okno to nawet ładnie to wygląda, ale ja chciałam już wiosnę a nie powtórkę zimy.
Dobrze że relacja z Gardenii będzie, to trochę promyków radości i wiosny do nas przyniesie.
Tak jest już, że jak jedno choruje, to i następne... Sama pamiętam, że czasem, to mi się aż ryczeć chciało, bo jak zaczynało jedno chorować, to potem drugie, potem trzecie, potem M i sama nie wiedziałam, jak się nazywam... Najlepsze w tym było to, że ja nie chorowałam nigdy, jak oni byli chorzy i mogłam się nimi zajmować...
Uściskaj córcię ode mnie, delikatnie, oby już było dobrze...