Ależ mi ślinka poleciała na te widok brzoskwiń. Cieszę się, że posadziłam sobie drzewa owocowe, nie wyobrażam sobie bez nich ogrodu. Też mam ta rutewkę i dwie inne.
Pozdrawiam Basiu
Renatko, po takim suchym lecie nie bardzo mam co fotografować. Ubolewam, że wiele roślin już w fazie pąka pozasychały np. floksy. Róże jakby w rozwoju się zatrzymały nawet pąków nie mają. A o tej porze mało co kwitnie.
Dla Ciebie Tardiva z dnia ledwo co minionego
godz. 8:25
Jolu, bardzo trafne określenie dla tej rutewki. Spośród wielu roślin właśnie ona moją uwagę zwróciła, a było ich kilka sztuk!
Rozglądaj się za nią w maju, czerwcu.
Gaurę mam trzeci sezon. Pędy są wiotkie, ale sprężyste i tylko niektóre zewnętrzne lekko się pokładają. Szczególnie jak mocno wieje. Ja jej nie podwiązuję, straciłaby wtedy cały urok. Moja w sporą kępę się rozrosła i tak myślę, że dopasowałam jej miejsce.
Na targach szukałam różowej, ale nie było żadnej.
I dobrze zrobiłaś! Fajnie mieć swoje owoce, świetnie smakują zerwane wprost z drzewa. Ja musiałam pozbyć się gruszy, bo zaatakowała ją rdza i była nie do uratowania. Jeśli masz chęć na grusze i jałowce, a szczególnie JAŁOWIEC SABIŃSKI 'TAMARISCIFOLIA', to albo nie sadź gruszy, albo jałowca. Ten oraz chiński i pospolity są jednymi z dwóch żywicieli rdzy. Drugim jest grusza. I o lie jałowce z rdzą sobie jakoś radzą, o tyle grusza nie. Ochrona jest trudna i czasem mało skuteczna.