Intensywny weekend za mną. W piątek rehabilitacja basenowa. Muszę przyznać, że już po pierwszym razie widzę małe efekty - mniej bolą biodra i plecy. W sobotę skupiłam się głównie na cięciu hortek, traw, starych bylinowych habazi, malin, jeżyn i oczyszczaniu irysów. Zrobiłam też wiosenne donice przed domem - królują białe ciemierniki w środku a na obrzeżach hiacynty różowe. W niedzielę dokończyłam cięcia i zabrałam się za wysiewy w szklarni - melony, karczochy, cynie, aksamitki, minę i chmiel japoński... i na rabacie - drugi siew rzodkiewki. W jednej drewnianej donicy do szczypiorku dosiałam mizunę, druga czeka przygotowana na zioła. W donice pelargoniowe póki co wysiałam groszek pachnący - potem przesadzę przy ogrodzeniu. Wieczorem złożyliśmy drugą półkę do szklarni bo już nie mam miejsca na stawianie tacek z wysiewami. Od 10 dni po jednej stronie mam posiany szpinak, koper i rzodkiewkę. Już kiełkują

No i padłam ze zmęczenia a chciałam tyle zrobić.... Tyle jeszcze po tej zimie jest do zrobienia aż boję się, że nie zdążę...