Uwierz mi, że na zdjęciach to dużo lepiej wygląda niż w rzeczywistości. Został mi jeszcze cały tył i bok do zrobienia. Nie wspominam nawet o tym co jest do poprawki w miejscach już "ogarniętych"... Wiem, że w tym roku poczyniliśmy ogromne postępy ale do tego co sobie założyłam to - oj... jeszcze daleka droga przede mną... Jedyne do czego nie mam zastrzeżeń to wejście do domu, a i tak za rok schody chcę obstawić donicami - Przeraża mnie tylko ich koszt, bo juz się orientowałam;-( Mąż mnie pogoni...
U ciebie jeszcze tak kolorowo,nawet perukowiec ma liście,mój po ostatnich wiatrach wszystkie stracił
A jak trawnik,masz też żółte placki?...zrób fotkę jak możesz
Buziaki , miłej soboty życzę i dużo zdrówka dla córci
Kasiu, haha, chciałam, żeby padło to pytanie. Tak, kwitnie mi jeszcze kobea, ma masę poków. Tak, jak na zdjęciach powyżej, wyglada na kolumnie od strony domu, strony ciepłej, gdzie przymrozek ją nie poraził. Ale od strony "odkrytej", zewnętrznej - to obraz nędzy i rozpaczy. Nie zerwałam jej z kolumny tylko dlatego, że właśnie do okien kuchennych te kwiaty mi zaglądają, a i tak pracy mam moc!
A oto zdjęcie z tego samego dnia, tej samej kobey, tylko z drugiej strony:
Ilona, tak, widać, że się napracowaliście, efakty są widoczne! A mąż nie pogoni Cię z donicami, a kupuj porządne i przemyśl zakup, bo zmiany się nie opłacają
Tak, wszystko to są aktualne zdjęcia. Ale to takie zwykłe wiejskie kwiatki + nawet jakiś chwast zakwitł na żółto - niestety odruchowo wyrwałam, a potem pożałowałam, bo ładny był Jak widać w gaillardia też obrośnięta chwaścikiem. Ale podoba mi się w tych piórkach
Najbardziej cieszyły przepiękne lwie paszcze (w bordzie, różu i delikatnym różu z żółtym), które długo dawałay radę. Niestety od ok. tygodnia klapło im się i widać, że się meczą bez słońca i ciepła. Ciekawe, czy mają nasiona.
A malwy kwitły do połowy października, tylko już na samych czubkach (oczywiście zbyt atrakcyjnie to nie wyglądało). Ze 3 m miały.