Haniu zobaczymy co będzie dalej. Pamiętam jak w latach 70-tych koledze na 1 listopada pękł korpus w silniku na skutek mrozu ( zalany był wodą.)

Jolu - też się martwię zmiana klimatu. Tak jak piszesz nas to może nie dosięgnie.
Oglądałem film na ten temat i skończyło się bardzo żle.

Dzisiaj nasz Baruś święto obchodzi
trzynaście lat mija jak się narodził.
Swój żywot rozpoczął niezbyt udanie
- spał z królikami w stajence na sianie.

A po pół roku- pan trzasnął drzwiami
- znalazł się w lesie pomiędzy wilkami.
Na szczęcie młode duszyczki do kniei trafiły,
przyniosły niebożę i los odmieniły.

Miał szczęście Bari. Chodzisz z nim nadal na długie spacery?

Jolu - na spacery chodzimy 2 razy dziennie. Dystans się skrócił bo obydwaj jesteśmy w podeszłym wieku. Maksymalnie do 2 km.

Ja chodzę 3 razy ale na krótsze dystanse. Czasami wyręcza mnie mąż. Trasa spaceru zależy od widzi mi się naszego pupila . Niepedagogiczne to ponoć jest jak pies prowadzi człowieka na spacer, ale cóż . Skoro się tak wychowało .
Widzę że Bari na wyposażeniu ma nawet podusię. Korzysta?

Bari postępuje ze mną tak samo. Ma swoje ulubione ścieżki i nieraz mnie bierze śmiech - jak zwierzę tak potrafi "kombinować" aby osiągnąć cel i pójść tam gdzie jemu pasuje.
Ma podusie - nawet dwie ( co to nie wymyślą ) i często głowę trzyma na jednej z nich.

Zbyszku, przeczytałam u Joli, co niedobrego przytrafiło się Bariemu podczas spaceru...Na szczęście ma wspaniałego Pana, który go obronił...Pozdrawiam..i życzę zdrowia

Bari mocno był pokiereszowany? Wizyta u weterynarza była konieczna?

Elisko, Jolu Bari czuje się coraz lepiej - ma większą ranę ale to się zagoi jak przysłowiowym psie. Obyło się bez weterynarza. W domciu ma ciepełko a legowisko zostało dodatkowo wyścielone białym kocykiem aby mu było jeszcze bardziej mięciutko he he he. O zobaczcie.



Do nas też zawitała lekka zima i zrobiło się biało ( nie lubię zimy).

Na zwierzakach łatwiej się goi niż na ludziach. Pewnie biedaczysko będzie miał uraz do miejsca w którym nieprzyjemność go spotkała. A w domciu wiadomo, wygoda musi być . Do tego ciepełko w pupcię z kaloryfera.
U mnie chyba nieco więcej śniegu. Ja ostatnio nawet lubię zimę bo nie muszę jeździć do pracy. Zwłaszcza przez okno ładnie wygląda.