Dzis studeci już w takich warunkach nie mieszkaja. Szczerze mówiąc nie wiem jak sie w tych akademikach można było uczyc, ja na szczęscie nie mieszkałam w akademiku ale jadłam na stołówce studenckiej.

Gosia i co u Ciebie. Zima odpuściła trochę?

Iwonko nie byłaś u mnie kupę lat. I po co wyjechałaś na równiny jak Ci tak tęskno za górkami.

Bożenko nie wiem jakie teraz są warunki w akademikach ale na ówczesne czasy to było mistrzostwo świata. Akademik był nowiutki- pokoje 2 i 3 osobowe. Niech Cię nie zmyli ten obrazek, że jedni śpiewają a inni się uczą. To było od wielkiego dzwonu. Mieszkaliśmy razem 6 lat! Znajomość zaczęła się na egzaminie wstępnym i już tak zostało. To były najpiękniejsze lata. Stołówka była w budynku głównym uczelni z całodziennym wyżywieniem.

Zbyszku dosypało nam dzisiaj tego puchu...było konkretne łopatowanie

Byłam, jak zwykle humor dopisuje, a zdjęcie z młodzieńczych lat napawa mnie nostalgią i tęsknotą.

Agatko i niech tak będzie jeszcze z 2 tygodnie. A potem lato i lato

Ech Danusiu lejesz miód na serducho. To były cudowne lata pomimo tylu stresów zaliczeniowych i egzaminów. Mam w albumach dużo fotek z tamtego okresu. Jak przeglądam czasem to wszystko wraca w pamięci. Pozdrawiam gorąco.

W mediach trąbią od samego rana
że dziś wolno obeżreć się "zdrowo".
Gosposia duma - czy usmażyć sama,
a może w sklepie zakupić gotowe?

U nas sprawa połowicznie załatana-
wyprawili mnie z rana po pączki.
W domu zaś stolnica rozłożona -
faworki robią posypane z rączki.

Ja, na przekór odwiecznej tradycji,
faworków i pączków nie gniotę,
nazbierałam na biodra zbyt wiele,
coś słodkiego wymodzę w niedzielę,
a dziś na stryki mnie naszła ochota.

Ps.
Na Śląsku Cieszyńskim- stryki to placki ziemniaczane.

Nareszcie na chrust u Ciebie trafiłam, wszystkie ogrodowiczanki trzymają dietę
Chociaz się człowiek napatrzy

Ale przysmaki

Ależ tu śpiewy były Spóźniłam się... tylko na wirtualny chrust się załapałam... ale nie ma tego złego.. taki nie tuczy