Mam pewien dylemat i bardzo proszę Was o pomoc bo nie wiem jak to ugryźć. Kwestia dotyczy mojego warzywnika i rabaty z trawami. Mój warzywnik jest tyciuni, wielkości pewnie jednej Waszej grządki i na pewno chcę go powiększyć. Po jego przeciwnej stronie zrobiłam (choć ona dopiero rodzi się w bólach) rabatkę z trawami. I jak zwykle najpierw zrobiłam, potem pomyślałam :/ No bo jak mam tam prawie same trawy (jeszcze dwie ledwo uratowane azalie i małego klona palmowego i krzewuszkę malutką) to te trawy ruszą dopiero jesienią,

tak? A wiosną będzie tam prawie pusto. No i zastanawiam się czy tej rabaty z trawami nie zlikwidować i trawki i pozostałe roślinki przesadzić, a w jej miejsce zrobić dalszą część warzywnika. Zrobiłam nawet zdjęcia tych miejsc, ale wstydzę się jak diabli je wrzucić. Jest tam brzydko po prostu. Bardzo :/ Jest tam kupa chwastów i mam świadomość, że mój pseudo trawnik woła o pomstę do nieba. Zachciało mi się żeby mi trawy szumiały. Może stwierdzicie, że nie był to zły pomysł.... Kto wie. Blisko tej trawiastej rabaty rośnie wierzba mandżurska, ale nią się nie sugerujcie. Pień jej pęka i niestety musimy ją wyciąć. Z drugiej strony jest (posadzona przez tatę) śliwka węgierka (ślicznie owocuje ). Dobra, teraz moja chwila prawdy :/
Na swoje usprawiedliwienie dodam tylko tyle, że chciałam żeby te miskanty jak się rozrosnął zasłoniły nas od strony sąsiadki.