W tym wypadku lepiej to znoszą małe rośliny niż wielkie
U mnie przyszedł deszcz. I pomógł robić porządki.. a ja na wszelki wypadek od 3 dni nie wychodzę na ogród... wiec nie liczę zysków i strat .. Jeszcze tak nie było by mnie 3 dni w ogrodzie nie było.. Pracuję w domu wiec nie muszę wychodzić z domu
Co zrobić, żeby wróciły do nas 4 pory roku i było znowu normalnie
My pracujemy i niestety nikogo nie było w domu,, ja z reguły też cieszę się z pierwszego śniegu, ślicznego bałwanka dziewczynki ulepiły u Was
Matka natura zaszalała, Kraków widać miał pisane, współczuję Przemku.
Nikt nie był na to przygotowany Renatko
Powrót do domu, to były ciężkie chwile, całkowicie Cię rozumiem Sylwia, musimy się teraz uzbroić w cierpliwość, o byliny się nie martwię, tylko o drzewa, tylko świerki i jodły super sobie radzą z takim ciężarem śniegu
Jednym Ewa poprószyło, a drugim dosypało...taaaki szok
Też mam taką nadzieję, że ogród, aż tak nie ucierpiał dzięki za kciuki
Małgosiu dziękuję za Twoje zawsze miłe i ciepłe słowa
Ja dopiero w sobotę, tak naprawdę zorientuję się i oszacuję straty, bo cały czas praca, praca i praca, wyjeżdżamy jak ciemno i wracamy jak ciemno, ale śniegu na drzewach na szczęście już nie ma
Runianka, masz rację, jest dokładnie tak nie inaczej, pogoda w ten poniedziałek narozrabiała nie tylko w moim ogrodzie, ale tak to przeżywamy, bo ogrody tworzymy z sercem i oddajemy przy tym kawałek samego siebie
Pewnie już nie zobaczymy śniegu aż do Świąt, ach ta matka natura
Podziwiam Was do teraz za ratowanie Waszej katalpy, moja jeszcze młoda, żeby złamanie dalej nie poszło, będziemy w sobotę sznurować.
Walczyłam o magnolie, robinie jak otrzepywałam, to gałęzie się urywały więc zostawiłam, jedna sosna złamana.
Horstmena musimy też w jakiś sposób dźwignąć, bo gałęzie leżą, inaczej już nigdy nie będzie tak wyglądał
Kasiu, za sprawą tak ciepłych słów, z bożą pomocą i naszą będziemy się dalej podnosić....coraz bardziej tęsknię już za wiosną
Laurowiśnia, dzięki...drzewa pomału będą się regenerować teraz to tęsknię i wspominam chwile, kiedy ogród była malutki...tzn posadzone w nim drzewa, które nie przekraczały 1m wysokości i tą wielka połać trawnika, w tym czasie latałam i robiłam chochoły w ogrodzie, modliłam się tylko, żeby mrozu nie było
Była taka nawałnica śniegu w maju, ale szybko topniało i nie było aż takiej ilości śniegu u mnie i żadnych szkód nie zanotowałam.
Precz z tym śniegiem w maju i w październiku
Ewa, oby te prognozy były łaskawsze dla naszych ogrodów, dzięki za ciepłe pozdrowienia
Nikogo nie omijają, straty w ogrodnictwie i sadownictwie, i w szkółkarstwie...zawsze trzeba się liczyć ze stratami...samo życie raz mamy z górki raz pod górkę, wydawało mi się nie raz, że straciłam serce do ogrodu, ale ta pasja jest silniejsza ode mnie, powoli się podnoszę, mam nadzieję, że razem z ogrodem