Wszystkim, by się wydawało, że po Świętach nastaje czas wypoczynku i oddechu od spotkań, gości i wszystkiego co się z tym wiąże

. Nic bardziej mylnego - przynajmniej u mnie.
Po Świętach, kiedy to moja rodzinka rozjechała się do swoich domostw przyszedł czas na to, by jakoś sobie uładzić w głowie informację, że właśnie za kilka dni minie pół wieku mojego "bycia".
Nigdy nie miałam kłopotu z przyjmowaniem kolejnych lat lecz tym razem odczuwałam jakiś niepokój i stres z tym związany. Myśli cały czas nie pozwalały jako "normalnie " to wszystko przeżyć.
I choć w mojej rodzinie okrągłe rocznice obchodzi się na wesoło i hucznie, to tym razem postanowiłam, że przejdziemy ten czas po cichutku, w gronie najbliższych. Mąż zaproponował uroczystą kolację w restauracji tylko z naszymi dziećmi, tak więc czekałam na ich przyjazd.
No i doczekałam się……… Sznur samochodów na sygnałach, a wśród nich platforma wioząca ogromną kutą pergolę.



Wysokością dosięgającą lamp stojących przy drodze.




Mało nie padłam trupem.
Tłumnie , radośnie ze śpiewem, z kwiatami – wszyscy najbliżsi – rodzice, dzieci, kuzynostwo ( a jest ich trochę)



pojechaliśmy do pobliskiego gospodarstwa agro, gdzie bawiliśmy się do późna, a potem jeszcze dwa dni u nas w domu. …….



Tak w wielkim skrócie odbyły się moje 50-te urodziny.


Mam nadzieję, że w związku z tym moja nieobecność na forum zostanie usprawiedliwiona.