Noooo, nareszcie….podziałałam ogródkowo.
Na pierwszy ogień poszedł trawnik. Został dokładnie wygrabiony (2 worki różnorodnych śmieci się uzbierało), zniknęły kretowiska, które „wyrosły” jesienią, zamontowałam odstraszacie (nie wiem czy coś pomogą...ale są). Potem dostało się hostom – usunęłam wszystkie zwiędnięte liście i ususzone łodygi kwiatostanów, a ponieważ kilka host potrzebowało „kuracji odmładzającej” podzieliłam szpadlem kępy i przesadziłam do doniczek (będą nowe sadzoneczki dla dziewczyn).
Przesadziłam jednego berberysa, żurawki oczyściłam z brzydkich, przysuszonych liści i pozbyłam się chwastów które też obudziły się już po zimie.
Następnie sekator poszedł w ruch – przycięłam wszystkie berberysy, tamaryszka i pęcherznicę, doprowadziłam do porządku moją „zieloną ścianę” z bluszczu i winobluszczu (kolejne 2 worki śmieci). Potem wpadłam do „mini sadu” i ciachnęłam: porzeczki, jeżynę (zapomniała ciachnąć ją jesienią) oraz agrest, krzakowi goji też się dostało. Przycięłam też żywopłot przy ulicy oraz jedną oooooogromną rożę…i znowu 2 worki śmieci !!! Uff !!!!
Wiem, że na tą róże jest trochę za wcześnie, ale tak rozpędem pojechałam… Jeśli nie przeżyje, pójdzie precz! Niesamowicie przeszkadza mi w tym miejscu, żeby nie powiedzieć, że mnie bardzo wkurza……a nie mam gdzie ją przesadzić.
Ponieważ zostało mi odrobinę sił witalnych, opryskałam profilaktycznie Promanalem „mini sad” i jednego jałowca, bo w tamtym roku jakieś robactwo się po nim szwędało. Na koniec, wszystkie rododendrony dostały „Bogdziowy” nawóz.
Aaaaa, jeszcze….Ponieważ rozwalił się drewniany płotek otaczający malutką rabatkę koło domu – ułożyłam w tym miejscu obrzeże z kostki brukowej.
Pracowałam 9 godz. non stop z małą przerwą na posiłek regeneracyjny, po czym padłam bez jakichkolwiek oznak życia, ale grubsza ogródek został ogarnięty!!!
Jeszcze tylko wyczyszczę filtr od nawodniania oraz sprawdzę linię kroplującą czy nic się jej nie stało zimą … i koniec…będę się rozkoszować urokami wiosny.
A jak już oczki nacieszę kolorami krokusów, szafirków, tulipanów i narcyzów to za pomocą szpadla, taczki i mojego syna, rozsypię kompost z kompostownika oraz przytnę trawy i hortensje.