Margarete - …” Jak juz zgromadzisz wszystkie odmiany”… - he he dobre!
Jest około 5000 odmian, więc raczej to nie możliwe. Musiałabym chyba poślubić pana Jana van den Top, zaadoptować jako syna pana Marco Fransena i myślę, że jeszcze rozejrzeć się za jakimś „kasownym sponsorem” z Chin, Korei lub Japonii. Nie dam rady !!!

P.S. zapomniałaś o naszej różanej królowej - rozark. A ja raczej zostanę wierna mojej Królowej Cienia.

Bogdzia – jestem bardzo zadowolona z wyjazdu do Holandii – pomogłam synowi, odpoczęłam i zmieniłam otoczenie…no i te hostowe zakupy… jednym słowem SUPER.
Pan Jan na pewno mnie zapamięta, bo takiej wariatki, która skakała z radości wydając bliżej nieokreślone, piskliwe okrzyki na widok co drugiej hosty to nie sposób zapomnieć.

Margarete - już biegnę do cię zobaczyć co się dzieje

popcorn – no też jestem zadowolona z zadoniczkowanych zakupów. Bardzo cieszą moje oko !!!

ogrodula – witam, witam Ula… i częściej zapraszam. Kolekcja host się rozrasta w zastraszającym tempie… na wiosnę będę musiała poszerzać rabatki.

rozark – jak to się mówi Reniu: „dwa w jednym + odżywka” – wszystko za jednym zamachem. Jestem bardzo zadowolona z tego wyjazdu. I prawdę mówiąc już nie mogę doczekać się kolejnego. Holandia to całkiem inni ludzie, inne życie. Następny wypad do Holandii już wiosną.

yolka – Jolu, wygooglowałam sobie tą Frin Line. Jest śliczna. Nie miałam takiej. Bardzo jestem happy. DZIĘKI WIELKIE. Kochana jesteś.

popcorn – pusto, bo nadrabiam zaległości towarzysko-przyjacielskie…wszak nie było mnie ażżżż 2 tygodnie (ha ha) i wszyscy czekają na holenderskie opowieści. Codziennie ktoś jest u mnie albo ja u kogoś „w gościach”…i jeszcze w między czasie imieniny mamy oraz urodziny chrześnicy….ufff…czasu brak.
Hosty jeszcze nie posadzone, na razie tylko zadołowane. W przyszłym sezonie powiększę rabatki i wybiorę im odpowiednią miejscówkę. Muszę też zastanowić się nad jakimś zadaszeniem dla host, bo zaczyna u mnie występować deficyt cienia.

Margarete – oj tak, oj tak … cudna jest ta Frin Line.

W weekend wpadłam na chwilkę do „szmaragdowego” – skosiłam trawnik (myślę, że to już ostatni raz w tym sezonie), znowu wypompowałam wodę z piwnicy, zadołowałam nowo zakupione hosty, wycięłam zeszłoroczne pędy jeżyny bezkońcowej i podzieliłam kilka host które zapragnął mieć u siebie mój znajomy. Powoli przygotowuję się do zimy – zdemontowałam huśtawkę, zdjęłam zasłonki z altany, ławki i stół schowałam do garażu.
A poza tym w „szmaragdowym” szaleje jesień. Liści na trawniku co raz więcej, winobluszcz pięknie przebarwia się na czerwono, hosty się złocą, mahonia rumieni, miłorząb przybrał kolor jajecznicy z wiejskich jaj….


dereń pagodowy niesamowicie urósł w tym roku i ma ogromna ilość białych wybawień


kwitną jedyne u mnie o tej porze kwiatki

u ciebie tez latarenka swieci

Nikita napisał(a)

Monia81 - przedogródek tworzony niestety tylko z tego co miałam pod ręką i na dodatek po między malowaniem salonu a remontem sypialni. Ale i tak wygląda dużo lepiej niż na początku

AgataP - to szykuj się na marzec!

wpisuję do kalendarza

Moja jesień ładna ale i twojej jesieni nic nie brakuje

Miłorząb jak żaróweczka, pięknie świeci, dereń pagodowy zawsze mi sie podobał, śliczne one są

Nikita napisał(a)

miłorząb przybrał kolor jajecznicy z wiejskich jaj….

cudny kolor

Nikita napisał(a)

W weekend wpadłam na chwilkę do „szmaragdowego” – skosiłam trawnik (myślę, że to już ostatni raz w tym sezonie), znowu wypompowałam wodę z piwnicy, zadołowałam nowo zakupione hosty, wycięłam zeszłoroczne pędy jeżyny bezkońcowej i podzieliłam kilka host które zapragnął mieć u siebie mój znajomy. Powoli przygotowuję się do zimy – zdemontowałam huśtawkę, zdjęłam zasłonki z altany, ławki i stół schowałam do garażu.
A poza tym w „szmaragdowym” szaleje jesień. Liści na trawniku co raz więcej, winobluszcz pięknie przebarwia się na czerwono, hosty się złocą, mahonia rumieni, miłorząb przybrał kolor jajecznicy z wiejskich jaj….

wow

Nikita napisał(a)

[b]Bogdzia – jestem bardzo zadowolona z wyjazdu do Holandii – pomogłam synowi, odpoczęłam i zmieniłam otoczenie…no i te hostowe zakupy… jednym słowem SUPER.
Pan Jan na pewno mnie zapamięta, bo takiej wariatki, która skakała z radości wydając bliżej nieokreślone, piskliwe okrzyki na widok co drugiej hosty to nie sposób zapomnieć.

Dokładnie tak myślałam choc nie miałam odwagi napisac.