Bogdzia – mówisz, że to sesleria? No i chyba masz rację, bo ja ją kupiłam jako carex Silver Sceptre…i od początku jakoś mi coś nie pasowało. Teraz wszystko się zgadza !!! I nawet się cieszę, że to nie carex.

asiak – ostanie temperatury (w tym tygodniu, w niektóre dni w nocy i nad ranem -3 ºC) troszkę ostudziły mój zapał ogródkowy, ale myślę że do weekendowego wyjazdy do "szmaragdowego" mi przejdzie i wszyscy będziemy się cieszyć piękną wiosną.

Piesa masz? super

Na pewno selseria. Ja ją też mam w dużych ilościach CV jacy -na brzegu rabaty tworzy niby-obwódkę i też teraz kwitnie.

Lejek nie-lejek ale słodziak z Taysona prawdziwy

yolka – piesek był na gościnnych występach. Przyjedzie do mnie za 3 miesiące...na wakacje.

Margarete – „lejek” Takson jest naprawdę rozkoszny. Uczony jest już niektórych rzeczy…umie siadać na komendę i rozumie polecenie „boli” – przerywa wówczas zabawę, która dzięki jego ząbkom-igiełkom stała się zbyt bolesna dla współbawiącego.

Wiosenny weekend sprzyjał ogródkowaniu, więc nie mogło być inaczej…
- przycięłam wierzbę…wiem, że trochę za wcześnie ale te jej dłuuugaśne gałęzie już mnie wkurzały.
- przycięłam też nieco „zieloną ścianę” (bo sąsiad coś zaczynał marudził, że za bardzo zarośnięta)
- hakone też ścięłam…zupełnie o nich wcześniej zapomniałam…dobrze, że jest Ogrodowisko…
- rododendrony dostały „Bogdziowy” nawóz
- linia kroplująca naprawiona
Dziś, tuż przed zmrokiem przycięłam jeszcze wierzbę u znajomych w ogrodzie…no cóż…taki dobry uczynek na koniec weekendu, a wierzba krzyczała „przytnij mnie, przytnij…plisss !”

„Zielona ściana”.


Dla mnie mogło by tak zostać, bo piękna się ta ściana zwłaszcza jesienią gdy liście winobluszczu przebarwiają się na ognisto-czerwony kolor, ale sąsiad (jego jest mur) znowu zaczyna się czepiać…że niby wilgoć ma na tej ścianie…że niby robactwo łazi po pędach…. że winobluszcz niszczy mu elewację…że liście włażą przez okno do korytarza (okno nigdy nie jest otwarte, nawet jak liście są wycięte).
Ogólnie wiadomo, że wilgoci nie ma, bo korzonki bluszcza wyciągają wodę ze ściany, robactwo jest wszędzie zwłaszcza w jego zapuszczonym ogrodzie (kiedyś szczur wszedł do mojego garażu właśnie z jego ogrodu), a zniszczonej elewacji nie zauważyłam. Dodatkowo liście dają chłód latem bo ściana jest południowa i chronią przed deszczem, bo krople spływają po liściach nie pozwalając dostać się wodzie do muru. Ale niech mu będzie…woli ohydny beton niż roślinną ścianę…trudno.

w trakcie pracy…

…i efekt końcowy.


Dwie taczki „zieleniny” i kolejne 2 worki drobnego śmiecia.

O widzę że była praca na wysokościach...

A tak po za tym...fiołki mi się posiały. Skąd? Nie mam kolorowego pojęcia.