Gdyby nie choróbsko to pewnie też bym przesadziła, może w sobotę? A jak nie to trudno, zdążę W tym roku to już luzik, niewielkie korekty - przesadzenie/dosadzenie paru roślin. Rok temu to się narobiłam, wymyśliłam dwie nowe rabaty od ulicy, ale najpierw trzeba było nawieźć ziemi - kilkadziesiąt taczek (męska część rodziny), potem to rozrzucić, wygrabić i sadzić - to już ja.
Wyszło coś takiego - jeszcze pustawo, w tym roku coś podosadzam.