Ale masz też zdrowe liście - zero plam, czy dziurek. Moja babcia prowadzi róże bez żadnej chemii za wyjątkiem jednego oprysku przeciwko mszycom i są takie sobie. Ale się nie wtrącam, bo to nie moje róże .

Się wtrącę - no, ale jak to ta babcia robi? Weź dokończ opowieść.

Róże posadzone kilkanaście lat temu na południowej stronie domu. Pielęgnacja ogranicza się do... robienia kopczyków na zimę i cięcia a wiosnę. Dopiero od jakich 2 lat krzewy dostają nawóz.

Babcia nie zwraca uwagi na zdrowotność krzewów. Cieszy się każdym kwiatem i zachwala je jako kwitnące aż do jesieni.

Piękne masz te róże. A już po deszczu, to wyglądają bosko.
Ja tez wyleciałam po burzy z aparatem. Zresztą - miałyśmy tę samą burzę.

Marta, róże i lawenda to mój ulubiony zestaw a tu jeszcze zroszone kroplami deszczu. Slicznie! Twoje róże sprawiają wrażenie bardzo zdrowych, silnych i rzecz jasna pięknych

Marta deszczu zazdroszczę bo mnie czeka jutro znowu podlewanie ,róże piekne a z taka szałwią się nie spotkałam ,ale juz zaznaczyłam do kupienia pozdrówka