A to był pierwszy raz? Czy w szoku był, bo zapomniał jak mama wygląda?
Mój z kolei to jest taki mały słodki łobuz, który autentycznie robi wszystko to, czego nie powinien. Wklada palce do gniazdek, podkłada je i otwiera drzwi, próbuje jeździć na zabawkach po podłodze i sprawdzać, kiedy upadnie na twarz, zjada papier i muchy - co chwila biegnę w popłochu, żeby zdążyć zanim on się okaleczy. Serio, dom zaczyna przypominać twierdzę - dla Oliwki mieliśmy już pozakładane zabezpieczenia, przed urodzeniem Igora dołożyłam jeszcze, ale teraz widzę, że chyba najbezpieczniej by miał w japońskim domu. I co to będzie, kiedy on ruszy na dwóch???
Leśnik - naleśnik ) to dopiero spodobało sie mojej córce, bo zobaczyła, ze uśmiecham sie do telefonu i zaraz było drażące: co mama? Mama coooo? Dlacego sie uśmiechas?
Dziś wróciła do domu z przedszkola z podbitym okiem. Pytam ci sie stało, w końcu to niecodzienny widok . "Łeeee, tam mamaaaaa... Pokłóciłam się z Filipem, ale kto by sie tym przejmował
A pamiętasz pierwsze zdania wypowiadane przez starszaków?
Ja pamietam. Bawiła sie klockami i nagle słyszę: soniu, soniu gdzie jeteś? ))
widze, że Twoja mała jak moja ja po pierwszym tygodniu Miśki w przedszkolu miałam rozmowe z Panią - aby porozmawiać z dzieckiem, bo bije inne patykiem
więc pytam łobuza o co chodzi, dlaczego bije inne dzieci (w domu nigdy nie miała takowych zapędów, aby bić kogokolwiek) a ona mi na to, że chciała się bawić z dziećmi ale one wszystkie płakały za mamusiami albo siedziały ciuchutko w patrząc w okienko i nikt się nie bawił, to wzięła patyk i je zaczepiała
nie ma to jak pierwszy tydzień przedszkolaka
U mnie niezależny i samorządny jest Julek. On lubi robić tylko to na co akurat ma ochotę. Wszelkiego rodzaju tryby wielkiej machiny przedszkolnej to nie dla niego.
Nie znam szczegółów zajścia, bo ani pani ani Julek tych szczegółów mi nie zdradzili, ale wiem że Juluś powiedział w pewnym momencie w proteście:
- Pani zwaliowała...!
Oburzenie było wielkie...
)) Gorzej, ze mógł mieć racje
Mam nadzieje, ze ta niezależność, otwartość umysłu i chęć do robienia tylko sensownych rzeczy naszym dzieciom zostanie i nie dołącza nigdy do korporacyjnych molochów, gdzie myślenie jest grzechem kardynalnym, a wolna wola eliminuje z powodu "braku zespolowosci"
Wolała tracić kijkiem... Hehe
Każda metoda, która działa jest dobra. Ja czasem, kiedy wrzasnac mi sie chce za bałagan, staje i sama do siebie tłumacze: ona sie bawi i to jej jest potrzebne, to Tobie sie wydaje, ze to bałagan... Po czym mowię do męża, zeby to z nią sprzątnął zanim mnie trafi szlag