Jola, ekstremalnie haha
Gosia, z tymi sąsiadami to naprawdę długa historia... Ja jestem generalnie bardzo niekonfliktowa i źle się czuję w gęstej atmosferze, ale po 3 latach prób grzecznego dogadania się szlag jaśnisty mnie po prostu trafił jak usłyszałam głównego buraka (starego dziada, właściciela działki), który mówił swojemu koledze, że powinniśmy byli budować w odniesieniu do jego kibla - który stał w ostrej granicy i nie było go na mapie, dodam. Bo on był tu pierwszy, więc racja jest po jego stronie.
Nie wiem, czy to tak ciężko zrozumieć, że jak obok jest las, to można sobie sr...ć pod płotem do woli, ale jak już mieszkają obok ludzie, to trzeba miejsce defekacji zmienić? Stwierdziłam, że w takim razie strona trzecia musi mu wytłumaczyć, że istnieją pewne przepisy, a nie prawo pierwszego. No i w końcu zburzyli ten kibel, łżąc wcześniej urzędniczce, że tam doniczki plastikowe trzymają. Ciekawe co w takim razie trzymają w dwóch dużych szopach, które mają na posesji. Eh...brak słów.