Ania, w zeszłym roku posiadłam tę mądrość od Toszki Najlepsza byłaby przekompostowana, ale pH u mnie było tak wysokie, że trzeba było działać natychmiast i w związku z tym przytargałam ze stadniny świeżą, taką pozbieraną z padoka. Jak widać nie zaszkodziło im to. W tym roku zrobię podobnie, bo chcę w tej grupie dosadzić jeszcze kilka sztuk. Poza dołożeniem kupy do podłoża Toszka poradziła mi też podkładanie jej pod krzak. Rododendrony ją kochają, i hortki chyba też, bo u sąsiadki mojej babci rosną jak szalone, wyglądają wręcz jak sztuczne. Pytałam o sekret, a ona mi na to, że podsypuje je kupą końską w granulacie.
Oj dziewczyny uśmiałam sie z ta kupa. Ja mieszkam na wsi ale konia nie uświadczysz i nie ma gdzie tych cudownych kup nazbierać. Chyba muszę bardziej sie postarać, bo moje rodki do najładniejszych nie nalezą
Haha u mojej babci na wsi też ani krowy ani konia nie ma Trzeba zwierząt w miastach szukać, u mnie stadnin na pęczki
Heeej! Już do Ciebie zaglądałam, ale jeszcze po cichu
Ania, niejasno się wyraziłam. Na zakwaszenie była siarka, igliwie, kwaśna próchnica i liście dębowe. Rodki muszą mieć też coś na żer - dla nich kupy są jak ambrozja