Kilka ostatnich dni zabrał mi wirus, i nie był to wirus świątecznych zakupów czy porządków, tylko niesympatyczna infekcja wirusowa

Czuję się jeszcze nie najlepiej, ale powoli wracam do życia

Zaplanowane pierniczki będą musiały jeszcze poczekać

a świąteczne porządki, no cóż, będą poświąteczne
Żeby poprawić sobie humor i wbrew otaczającej szarości, kilka zdjęć... niestety nie z ozdobami świątecznymi własnej roboty, bo ich nie mam, ani z pierniczkami, bo nie miałam siły ich upiec, tylko z tegorocznego ogrodowego sezonu
Pozdrawiam wszystkich zaglądających