Dzisiaj wreszcie mogłam popracować w ogrodzie - pobieliłam drzewka owocowe (lepiej późno niż wcale
) i ścięłam kwiaty hortensji bukietowych, które smętnie zwisały się na końcach gałązek. pozbierałam też te, które wiatr rozwlókł po ogrodzie. Rozsypałam dolomit w warzywniku i na części trawnika i rabat - na tym właściwie skończyła się moja praca, bo zaczął padać śnieg i zrobiło się nieprzyjemnie. Następna szansa na pracę w ogrodzie dopiero w przyszły weekend. Chociaż ogród budzi się już do życia - pojawiły się przebiśniegi, pierwsze irysy, wyglądają z ziemi szyszki - kwiatostany hiacyntów, nie spieszę się - uspokaja mnie informacja o nadchodzących nocnych przymrozkach, śniegu i wiatrach.
Najważniejsze, że zaczęłam działać - sezon ogrodowy w moim ogrodzie uważam za otwarty
