No, no. Jakoś trza to zimno przepędzić gdzie pieprz rośnie. Ale dziś podobno ma być całkiem fajnie, 10 stopni . Normalnie pyszczycho samo w rogala się formuje.
Pisanie..., hmm, Na Ogrodowisku super Przy pracy, hmm, muszę się bardziej spiąć. Do połowy maja muszę się zmieścić z całością. W co ja się wpakowałam! Ale jak mówią "skończ, coś zaczął". Tyle tylko jak tu pisać, kiedy tak cudnie za oknem słońce świeci i doooopsko się rwie na ogród???
Jak byłam ostatnio u mamy, to widok ogrodu troche mnie powalił. Trawnik nigdy nie był jak na polu golfowym, ale piesa zrobił swoje. Zobaczymy jaki będzie ten sezon
Zobaczymy na ile uda się zrealizować plany. Na pewno będę musiała zabezpieczyć to co posadzę.
Tuje, które przenosiliśmy jesienią, utrzymały się. I to mnie cieszy najbardziej. Nie wiem tylko czy nie posadziłam ich za blisko płotu.
Po zimie muszę naprawić troszkę ten płot, bo jeden ze słupków nie wytrzymał spotkania z jakimś delikwentem
Okaże się też na ile udało mi się pozbyć chmielu.
Ciekawa jestem czy hosty, które posadziłam zadomowiły się, choć w gołych kolanach starych tujek nie będą mieszkały Berberys też czeka przeprowadzka.
Oj dużo pracy przede mną, ale to nic
Witaj w moim zaniedbanym wątku
Hosty mają już jakieś 20 cm. Miejsce póki co im służy, choć jeszcze nie mają swojego stałego adresu. Berberys coś marnej kondycji, do wyrzucenia kwalifikują się młode miskanty . To nic, może kiedyś będzie ładnie... albo po prostu troszkę lepiej niż jest teraz.
Zdjęć nie wrzucam, bo mi wstyd przed Wami. Plany są, realizacja nie wiadomo kiedy nastąpi...
Asiu jak to wstyd przed nami.No co Ty....Każdy ma swoje początki przed ogrodowiskiem, popełniał błędy. U mnie też nie wszystko jest jak powinno.
A teraz to już będzie tylko piękniejMam nadzieję hi hi.
A dlaczego miskanty masz do eksmisji??Źle przezimowały??
No wstyd, mało tego, i hańba. To co zrobiłam w zeszłym sezonie, prawie poszło na marne. Cieszą tylko przesadzone tujki, które przyjęły się w nowym miejscu, no i nowe tujkowe nasadzenia.
Nie wiem czy doczytałaś, ale ja nie mam niestety ogrodu tuż za oknem. To ogród w moim rodzinnym domu, do którego muszę dojechać. Mam do niego sentyment, bo zakładał go mój Tato prawie, a może już ponad, 50 lat temu. Moja Mama nie lubi barbać się w ziemi, no i ma psiaka - Labradora, który mi nie pomaga. Tak więc muszę zmienić plan i zacząć od ogrodzenia. Trawnik - dużo powiedziane, raczej "trawnik" jest w fatalnym stanie. Serio nie mam czego pokazywać.
Teraz nie mogę poświęcić czasu na ogrodniczkowanie, bo muszę skończyć coś co w tej chwili spędza mi sen z powiek.
Mam nadzieję, że ten stan skończy się w lipcu
A wracając do miskantów... no nie przezimowały. Co prawda nie zabezpieczyłam ich wcale, ale też można powiedzieć, że zimy nie było - przynajmniej w Poznaniu