Odkryłam właśnie po tych deszczowych tygodniach, że na gałęziach buka, który po zimie nie wystartował wyrosły grzybki - do tej pory miałam nadzieję, że wiosną cudownie ożyje, ale chyba w tej sytuacji muszę zacząć myśleć o wymianie drzewa na froncie.
Jak myślicie?
Tylko na jakie - znowu buk purpurea - bo na rabacie obok, jego kolega jest żyjący?
A może wymiana obu na coś innego? Mąż mówi, że on by tam Nigry widział.
U mnie też sąsiedzki kot jakby się sam zaadoptował, chyba częściej u nas przesiaduje, niż na podwórku właścicieli - jeszcze go toleruję, ale jak zacznie mi coś podsikiwać to przestaniemy się lubić
Zacznę od tego że miskanty u mnie słabo zimują, z całkiem sporej kolekcji ostało mi się parę sztuk. U mnie jest bardzo wietrznie więc bez podwiązywania żaden nie trzyma pionu. Zazwyczaj większość oprócz ML jest połamana lub rozjechana na boki po deszczach, no i te ich kwiatostany, kurczę nie leżą mi i już, taki dziad ogrodowy się ze mnie robi
Uwielbiam za to rozplenice wszelakiej maści, jak dla mnie idealne pod każdym względem, wysokość, pokrój, kwiatostan, trawa perfekt
Edytka
A może lepiej ze dwie/trzy kule na pniu o różnej wysokości zamiast buka zarówno na jednej jak i drugiej rabacie? Będzie wyższe pietro i na dodatek zimozielone i będzie nawiązanie do umbr...
Zawsze mi się marzyło, żeby ich po kilka na tych rabatach wsadzić i pewnie kiedyś tak się stanie - ale drzewa chcę tam nadal mieć, bo powierzchnia rabat jest dosyć spora i bez nich będzie łyso.