Zakupy, wiadomo przyjemne - teraz może mam już połowę roślin jakie są zaplanowane do kupienia w tym roku, a najgorsza robota w ziemi.
Niestety teraz musimy powalczyć w tej ziemi, bo w najbliższym czasie nawadnianie, ściana wodna i nie chcę, żeby mi kolejne ekipy wszystko zadeptały.
Kiedy po pracy wraca się do domu i można siedząc na tarasie podziwiać takie miejsce, to od razu dostaje się powera do pracy!
Potrzebuję kilka godzin, żeby zapełnić ten zakątek z brzozami, roślinami, które już czekają w doniczkach - niestety czas to produkt deficytowy u nas i ciągle się to przeciąga, ale mi i mężowi i tak już się to miejsce niesamowicie podoba
a ja dowiedziałam się ostatnio o miejscu, w którym wiśnie bez mała takie jak moje (ta ze zdjęcia u góry strony wstawiona przez magdziam) można było kupić za 60 zł, ale i tak już nie mają, więc jakoś boli trochę mniej