Dla Toszki i nie tylko. Głównie dla mnie, coby sie nie "cykać" przed cięciem. To zdjęcie z początków cięcia, w sensie pociachana reszta. Hoduję kulki na brzozową. Rabtę przy domku zmierzam poszerzyć, ale to kiedyś, o bardziej światłolubne.

Tnij, tnij śmiało - krzaczki wszelakie mają zdobić nasze ogródki, a nie krzaczyć się i rozkrzaczać na rabatach
Większość roślin bardzo lubi cięcie. Przekonałam się o tym na przykładzie azalii japońskich i wielkokwiatowych.

Znaczy mija mi stach przed cięciem. Lat praktyki to jeszcze nie mam, ale co nieco zaobserwowałam. I wyczytałam. U Was. Jeszcze jabłoń ozdobna "mnię" nęci. Ma trzy gałęzie od dwóch lat. Dwie sterczące, jedna pięknie przewieszona. Ale chciałabym drzewko w końcu, a nie dziwaczka. Pójdę na wątki Mazanowe chyba?

Idź do Mazana, absolutnie. Nie czuję się władna w doradzaniu w tej materii, bo sama co roku stając z sekatorem w sadzie mam świadomość, że teorię znam ale pod drzewem boleśnie czuję się uczona ale niedouczona

Sosenek nigdy dość. U mnie. Nie są lubiane na Ogrodowisku. Ja je lubię, mimo poczochrania, spadających igieł i jesienią niewyględnych ogólnie, bo zrzucają igły, że nie wspomnę o borecznikach paskudnych(błłłeee). Nie mogło ich u mnie zabraknąć. Bo dookoła sosny, brzozy i dęby. Nad dębem muszę się zastanowić? ...

Ale masz super dorodną kocimiętkę I te przetaczniki, które kiedyś mi wyślesz ekstra

roma2 napisał(a)

Te fotki podobają mi się najbardziej

Wiem, wiem Mirello, jeżówkowa jesteś. Ja mam od Małej Mi, te zwykłe, i są cudne. Nie porywam się na te jakieś tam odmianowe. Lubię te co mam , bo jak czytam i widzę u siebie są bezproblemowe. A ja potrzebuję takich roślin, które nie wymagają ciągłego doglądania. Raz w tygodniu to i tak dla nich ful wypas. Bo nie zawsze raz w tygodniu uda mi sie być.

Ja też lubię sosny i mam kilka, ale z powodu ograniczeń metrażowych rosną - nazwijmy to - rarytasy, zwłaszcza o żółtych igłach. Zimą taka sosna jest "numero uno" w ogrodzie
A igły opadnięte idą jako ściółka pod rodki i azalie

Toszka napisał(a)

Ja też lubię sosny i mam kilka, ale z powodu ograniczeń metrażowych rosną - nazwijmy to - rarytasy, zwłaszcza o żółtych igłach. Zimą taka sosna jest "numero uno" w ogrodzie
A igły opadnięte idą jako ściółka pod rodki i azalie

He he, mam dwie takie, co się zimą przebarwiają na żółto. Jak się na nie patrzy pod słońce to się wręcz "złocą". W zeszłym roku nie dały "czadu", chyba z powodu temperatur. Dwa lata temu świeciły takie małe "pyrdki". Ale i tak najbardziej lubie krzywuskę "czarną". Kiedyś, jak będę miała więcej czasu pozbieram do kupy zdjęcia z róznych lat.