Ostatni tydzień spędziałam wyjazdowo, najpierw trzy dni w schronisku w Dolinie Chochołowskiej w Tatrach, a później w Szczawnicy. Pięknie było. Wybrałam się z Marysią na Starorobociański Wierch, co przy tym upale było wyczynem, Jaś z M weszli w tym czasie na Grzesia. W Szczawnicy też wiele ciekawych miejsc zaliczonych, aż szkoda było wracać. Niestety jest jedno ale... koronawirus. Nikt nie przestrzega żadnych zasad, a przecież tam w Małopolsce teraz jest bardzo źle...