Moje stare już nieżyjące koty nie nosiły obróżek. 2 razy spróbowałam i za każdym razem sąsiedzi mi obróżki przynieśli znalezione na jakichś gałęziach. To były obróżki z gumkami na szczęście.
A dzwonki... Spróbowałam Spinozie założyć do obróżki. Najpierw ze strachu schowała się pod łóżkiem i nie dała wyciągnąć. Potem usiłowała dopaść dzwoneczek jak się tylko dało. Trzeba było kocicę ratować przed nią samą, bo wsadziła łapkę pod obróżkę, zaczepiła się pazurkami i to już była tragedia.
Sąsiadka kiedyś mi „poradziła”, żebym koty wyprowadzała na spacer na smyczach, albo uwiązała w ogrodzie na „nieplączących się linkach”. Podobno jej berneńczyk mało udaru nie dostał obszczekując kota siedzącego na drzewie. Usłyszała ode mnie, że może swoje psy pozamykać w kojcach, bo biegają wzdłuż ogrodzenia i rzucają się na nie, gdy ktoś przechodzi.
____________________
Kasia