Bardzo chciałam, żeby sie juz 2017 skończył bo szczególnie końcówka była nerwowa, ale ten 2018 to już rekordy bije dopiero 15 dni , a już

obraz spadł ponownie
urwała się lampa na przedpokoju, była z takich rzemieni i niestety te rzemienie upływu czasu nie wytrzymały
starszy syn przebił nogę na gwoździu( nie w ogrodzie)
po dwóch dniach trzeba było jechać na S O R skończyło się na antybiotyku
dzisiaj dowiedzieliśmy się, że zmarł nasz znajomy
a pół godziny temu omal nie wylecieliśmy w powietrze razem z kotłem od centralnego....strzelały wszystkie grzejniki i zbiornik wyrównawczy na kotle 110 stopni 20 lat eM w nim pali i nigdy takiej sytuacji nie mieliśmy

jakaś seria , albo cały taki rok tfu tfu tfu....

Sylwuś czasami tak właśnie się dzieje, ale wszystko będzie dobrze.
Tulę mocno Twoje skołatane serducho!
U nas wczoraj straszna informacja, kolega Dużego ze szkoły rzucił się pod pociąg, myśli nie mogę zebrać co nim kierowało. 17 lat i koniec...za tydzień miałby 18

Zawsze jak dzieje się coś niedobrego ,to człowiek dostaje palpitacji serca i tylko czeka co może jeszcze być źle .....
Mam nadzieję ,że to tylko chwilowe ........i dziś już zaświeci dla nas słońce musi być lepiej

Sylwuś, u mnie alarm stanu bezpieczeństwa przy piecu należy już do standardu co jakiś czas. Przyczynę znam. Wczoraj też miałam szewski poniedziałek bo złapałam flaka. To moja czwarta usterka auta od grudnia- jakby kropka nad i w nocy przerwa w spaniu, samo życie

Pocieszyłam się tylko ogrodowymi metamorfozami.

Tfu, tfu, przez lewe ramię
Sylwia, czasami niestety to tak lawinowo się dzieje. Następnym razem będą to same dobre rzeczy, zobaczysz.