Zrobię teraz odstępstwo od tematu ogrodniczego ale mam nadzieję, że wybaczycie i coś tu zamieszczę....
"Byk i krowa "
Pewna krowa była bogata
miała wszystko co potrzeba
i wołała :tego nie mam!
Ubierała się przecudnie,
czysto, modnie no i schludnie.
jadła trawę najpyszniejszą,
nie tą małą, a największą.
I to ta dama raz spotkała
(Co się ze śmiechu prawie popłakała )
Byka - tego co w jej mieście wciąż koziołki fika.
Byk nic nie ma, nic mu nie dano,
tylko jakieś mokre siano
Krowa spojrzy tylko dumnie,
"No cóż, nie wygląda on cudnie,
ale cóż ja zrobić mam,
przecież marchwii mu nie dam!"
I odeszła sobie krowa..
a byk spojrzał, idzie źrebię,
bardzo biedne, głodne, chore.
Siano schował, bo był głodny
i takby go nie poczęstował.
Źrebię błąka się i płacze:
"Nigdy mamy nie zobaczę!"
W końcu Byk już nie wytrzymał,
zwierzaka zatrzymał i dał mu całe swoje siano,
aby więcej już nie jęczało,
a sam położył się głodny..
Następnego dnia nad ranem,
Byk zobaczył źrebią mamę,
która mu marchewek koszyk dała,
te, które Krowie wczoraj zabrała.
Odtąd Krowa biedna była
i jak Byk wcześniej chodziła.
Z tej opowiastki morał jest taki,
pomagaj innym w biedzie,
bo oni pomogą i Tobie.
Nie jestem obiektywna, ale osobiście uważam, że nieźle jak na 11-latkę, która napisała to w pół godziny, od niechcenia

jestem dumna z córki

roślinami się nie interesuje i uważa to za bardzo nudne, ale od razu widać, że lubi zwierzęta