perukowce w tym roku jakoś nie czerwienieją...
widok z górnego pokoju, trawy jeszcze nie związane, bo ostatnio były mokre...
widok z okna kuchennego...
Elisko, piękna jesień u Ciebie, cudnie przebarwiły się liście na drzewach, wyglądają jak pochodnie.
Przygoda z lodówką nieprzyjemna, ale cóż, zdarza się.
Z boreliozą spotkałam się kilka lat temu, na szczęście po kuracji antybiotykowej wszystko jest w porządku. Myślę, że Twój Emuś też się z nią szybko upora, trzymam kciuki. Pozdrawiam serdecznie i zdrówka życzę.
Lodówka - śmierdząca sprawa...wolę o niej nie myśleć, bo od razu mnie skręca...
Czy nie szkoda mi opuszczać tego miejsca? Baaardzo szkoda
Sprawa wygląda tak...w domu mamy wodę w instalacji grzewczej więc zimą bez grzania mogłyby popękać grzejniki, dlatego wracamy na okres grzania...natomiast na działce w grzejnikach mamy płyn Borygo i może być bez grzania do -30 stopni. Bywamy tam weekendami, ale to nie to samo, co cały czas latem...
Lodówka nawaliła, no trudno...dobrze, że tyko smrodem zakończyła się sprawa...bo u sąsiadów, miesiąc temu, właśnie lodówka się zapaliła i pożar pochłonął całe poddasze...ratowało 5 zastępów straży pożarnej i resztę domu udało się ocalić. Paliło się o 1 w nocy...gdy wszyscy spali, na szczęście nikt nie ucierpiał na zdrowiu...jedynie finansowo...
W ogrodzie radosne przebarwienia, aż chce się ciągle spacerować i podziwiać, to co jesień maluje...
Borelioza musi być wyleczona porządnie, bo czytałam, że powikłania są paskudne...ale jestesmy dobrej myśli...
Nie zazdroszczę perypetii z lodówką. Dobrze że nowa dojedzie.
Drzewa w tym roku pięknie się przebarwiają. Pewnie to zasługa ciepłej i długiej jesieni. Mój dąbek też po raz pierwszy miał ładne kolory, ale ja mam formę kulistą.
Zdrówka dla eMa, podręcznikowy rumień mu się zrobił.