W pełni popieram odpowiedzialne podejście do chemi. Wszystko trzeba robić z głowa. Gdy boli tez uzywam chemi a oczywiście mogłabym sie obejść bez, ale po co???
Przyłączę się do dyskusji.
Tak jak umiar i rozsądek należy zachować w związku z opryskami chemicznymi, tak, moim zdaniem, rośliny w odmianach należy wprowadzać z pewną dozą refleksji... Czasami z braku pomysłu i/lub wiedzy pragniemy odwzorować jakiś piękny, dopracowany ogród, nie zastanawiając się nad jego racją bycia w szerszej perspektywie. Wynika to, mam wrażenie, także z takiego ogólnopolskiego, silnego poczucia terytorialności. Lubimy, musimy zaznaczyć nasz teren, a co już poza nim - niewiele nas interesuje. Dotyczy to w równym stopniu robienia 'co mi się żywnie podoba' na swoim terenie, wyrzucania śmieci za miedzę (przecież to już nie moje, przecież to niczyje) i braku chęci i świadomości współgrania z krajobrazem właśnie. Przekładając to na życie: czy można stworzyć taki 'nie tylko bukszpanowy', dajmy na to, w sosnowym lesie? Nawożąc (czyli skądś wywożąc) tony 'lepszej' ziemi i wycinając stożki i inne topiary? Pewnie można, ale...
I jestem wrogiem wszystkich skrajnych zachowań .. jedynych słusznych, nieomylnych. Można mieć swoje zdanie i konsekwentnie je stosować, ale u siebie, bez uszczęśliwiania wszystkich wkoło. Do czego to prowadzi???
Najlepszym przykładem jest wskakiwanie na każdego kto ma matę przeciwko chwastom..... by było tak ogrodowo.
Gargamele ogrodowe mi się nie podobają, ale jak ktoś chce je mieć to jego wola.. byle na swoim terenie. Ostatnio też komuś napisałam, że mi szmaragdy na tle lasu nie pasują, ale to mi nie pasują.. a czy ktoś je posadzi czy nie.. nie moja broszka. To właściciel ma się dobrze czuć w swoim ogrodzie. W swoim domu.
Czy można mieć pretensje do kogoś, że nie zna się na roślinach i posadził sobie coś oczami?? Nie każdego stać na projektanta...... ludzie walczą najczęściej sami ze swoim "ugorem".
Idąc tym tropem jakich my mamy projektantów? Rododendrony posadzone w kamieniach i na glinie, obok siebie kwasolubne i zasadolubne, rośliny do cienia na pełnym słońcu, i hosta Big Daddy na rabatce o szerokości 0,5 metra....
I czy taki właściciel co sam z błędami i taki co zaufał projektantowi zasługuje na potępienie??
Jak się ma piaski (wiesz coś o nich, bo takie ziemie są u Ciebie) i przywiezie się dobrej ziemi lub górę kompostu to taki grzech??? Chyba nie..
Czy grzech mieć ogród swoich marzeń na nieurodzajnej ziemi.... czy z tego powodu musimy być skazani na jałowce i kostrzewy? Sama jestem przykładem robienia rabat różanecznikowych na glinie, usypałam podwyższone rabaty kupując kwaśny torf (też się go wydobywa) i piasek (też się go wydobywa). Niczym się nie różnie od tych co kupili wywrotkę dobrej ziemi. Taka Ukraina ma 70% czarnoziemów, których głębokość sięga 6 metrów. Zabranie kilku wywrotek ich nie zuboży, a nam da dobry start dla ogrodu. I tu zacytuję "pewnie można, ale... ".
Potępiając innych musiałabym potępiać i siebie..a to ani mi w głowie