Dziś miałam dzień wyjazdowy

najpierw odwiedziłyśmy z Jolą April naszą Mrokasię. Zgodnie stwierdziłyśmy, że po tym ogrodzie, tej jego nowej części, absolutnie nie widać, że ma zaledwie rok. Ma bardzo dobrze zrobiony szkielet/ramy. Teraz wystarczy trochę wypełniaczy. Trawa jest obłędnie mięciutka i zielona. Karagana jest obłędna. Ma tak piękny kształt gałęzi. Robi normalnie za rzeźbę. Okno kuchenne to to był absolutny must have. Kuchnia dostała światła, jest świetny widok na ogród i komunikacja na taras jest znacznie ułatwiona.
Potem zgodnie wszystkie 4, łącznie z Mrokasią, pojechałyśmy do Kwartecika. Mi to już się wydaje, że tam nie da się zrobić nic lepiej a ona ciągle zmienia. I to na lepsze

60 cm przesunięty dąb, czekające w kolejce ogromne cisy czy zmiany bylinowe to u Ani codzienność. Ale to wszystko ma sens. Nasadzenia są warstwowe ale tak zrobione, że wszystko się mieści i przez cały sezon ogród zachwyca. Jest normalnie takim magicznym pudełeczkiem z tysiącami szufladek. Każda ze skarbami.
A potem z Aprilkiem odwiedziłyśmy Łucję. Powiem szczerze, nie poznałam ogrodu. Zmiany, zmiany i zmiany. Ilość pracy jaką zafundowała sobie Lucy to temat na min. 2 sezony. Ale... Już teraz te nowe ścieżki wytyczone kostkami robią wrażenie. Chodzi się po nich swobodnie. Ogród po zmianie będzie absolutnie unikalny i niezwykły. Wycięcie kilku drzew otworzyło przestrzeń. Jak znikną morele to rośliny dostaną światła. Czasami to trudna decyzja bo owoce mają pyszne ale widać, że są stare i nie do końca bezpieczne. Lucy ma na froncie obłędną rabatkę z cebulowymi i pierwiosnki, które mnie zachwyciły. I niezwykłe tulipany. Oszabrowałam ją z bukszpanów. Cała moja marna obwódka zostanie wymieniona. Dostałam takie duże potwory, że normalnie moje wyglądają jak wypierdki ubodzy krewni. Nigdy więcej nie kupię buksów czy innych rozsad w spożywczym. Skusiła mnie kiedyś cena ale straciłam kilka sezonów. Nie warto tego typu oszczędności robić na roślinach sadzonych na rabatach na froncie zaraz przy wejściu.
Zdjęć niestety nie ma bo pogoda była pod psem. Cały czas padało. Jedynie co udało mi się cyknąć to zdjęcie tulipanów u Lucy.
Dziewczyny, wielkie dzięki za dzisiejszy dzień. Potrzebne mi było takie pogadanie o roślinkach i spędzenie czasu z wami po prostu