Czasami ludzie mają dobre intencje a wychodzi jak wychodzi. A czasami jest to po prostu manipulacja i zrobienie sobie dobrze rękami innych osób czego nie trawię po prostu, szczególnie nie w takich okolicznościach. Ze względu na wykonywany zawód może jestem też już przeczulona na pewnego typu działania.
Ciekawe czy te 10 tys. par to nowa czy stare kolekcje zalegające magazyny? Przepraszam, złośliwa jestem ale nam w poniedziałek też trochę czasu zajęło wyperswadowanie Prezesowi różnego rodzaju dziwnych działań i nakierowanie po prostu na wpłatę na SOS UKRAINA. Na szczęście się udało ale nie wszystko jest w większych firmach takie proste i wpadki/dziwne pomysły się zdarzają. Może jedno chcą dobrze ale inni...
U nas też te dziewczyny co przyjechały widać, że są przerażone. Na szczęście osoba u której mieszkają zna trochę ukraiński i rosyjski, porozumiewają się jako tako. Powoli "oswajamy" sytuację bo jest to po prostu trudne.
W takiej sytuacji jak ta obecna tylko pomoc kierowana ma sens, nieważne czy indywidualna, dla konkretnych osób czy poprzez właściwe organizacje. Cwaniacy żerujący na krzywdzie innych będą się na pewno pojawiać i dlatego tak jak piszecie trzeba rozsądnie do tego podchodzić. U nas, jako, ze to tereny podwarszawskie jest już bardzo dużo osób. Jak do tej pory jest ok, wszyscy są zaopiekowani, na bieżąco mamy informacje, kto i czego potrzebuje. Oby ten zapał nie osłabł bo to przecież dopiero początek tej gehenny dla Ukrainy. Ja w każdym razie, choć do tej pory myślałam, że jestem pacyfistką, zmieniłam zdanie. Byłabym chyba teraz zdolna do reakcji, o które siebie nie podejrzewałam
Kami, życie płynie dalej. Może mniej spokojnie niż zwykle. Każdy reaguje na stresowe, trudne sytuacje w inny sposób. Trzeba funkcjonować ale warto choć odrobinę wyjść poza koniec własnego nosa i własnej rabatki. Nie wiem ile to jeszcze potrwa i jaki tego będzie finał. Jak bardzo uderzy w nas samych i w Polskę. Panika nikomu nie służy. Negowanie rzeczywistości też nie. Ale wiesz co? Po chwili zwątpienia ja wierzę mimo wszystko w Polaków. I że nie będzie to słomiany zapał. Zobacz jak długo już gra u nas Wielka Orkiestra. Mimo tylu przeszkód. Dopóki są ludzie, którzy pociągną za sobą innych i zmobilizują ich swoją postawą do realnego działania - tyle to będzie trwało i się rozwijało. A sklepów nie trzeba wykupywać - może wystarczy podzielić się tym co sami mamy?
Podobał mi się tekst prezydenta Ukrainy do USA gdy zaproponowali mu ewakuację: Potrzebuję amunicji, a nie podwózki. Facet ma jaja. Swoją postawą zrobił więcej niż niejeden starszy wiekiem i doświadczeniem przywódca.
Moze to przekazywanie zysków fajne nie jest. A moze jest.
Pewien sklep z bielizną zadeklarował przekazanie jakiegoś procenta ze sprzedazy przez pażdziernik na siatki do rekonstrukcji piersi dla fundancji onko.
I te 2xdziewczyny włascicielki
Wplaciły 250 tys co dalo 51 siatek więc uratowaly cycki kilkudziesieciu babkom.
Dzięki temu mój Prof mi taką siatkę dał i nie jestem kaleką.
Dla mnie to ma wymiar bardzo osobisty. Teraz tez oddałam koce, ubrania itp. Tu w okolicy wszyscy cos zbieraja i oglaszaja na fejsie.
Już nic nie dam. Bo zbiera sołtys, sasiad, szkola, biblioteka, itd. Moim zdaniem bajzel.
Zrobie wpłate na fundacje i nie bede meldowac o tym na fejsie.
Straszna ta wojna i tak blisko.
Lidka - trzeba rozróżnić manipulację od rzeczywistej chęci pomocy, prowadzenia zrównoważonego biznesu. Wiesz czym różnią się obie te akcje? Celem i mechanizmem.
Akcja promocyjna na 2-3 dni, która została opublikowana na początku konfliktu to akcja działająca na naszą podświadomość. Masz sytuację trudną, nic nie jest zorganizowane, chcesz jako jednostka indywidualna pomóc. Widzisz możliwość, którą ktoś podstawia ci pod nos w postaci promocji tego typu. Wiele osób nie dość, że skorzysta to jeszcze umieści u siebie na relacjach czy na rolce. Jak zrobi to osoba z dużym zasięgiem - akcja roznosi się momentalnie. Koszt dotarcia jest niewielki. Reklama ogromna. Setki klientów słyszą nazwę sklepu czy marki, poznają co ona ma w ofercie. Ponieważ sama akcja jest krótka zmusza ludzi do szybkiej decyzji, działania - zakupu. Nie zawsze rzeczy, która jest nam fizycznie potrzebna. Jak jeszcze cena danej rzeczy nie jest wysoka - po prostu to kupujemy. Mechanizm działa dobrze zarówno w sklepie stacjonarnym jak i na necie. Ile razy włożyłaś jakiś produkt w sklepie spożywczym do koszyka bo wspierany był jakiś cel lub była na niego promocja? Jak coś kosztuje 10-20 zł to się często nie zastanawiamy. Bardzo często sklep na czas takiej akcji podwyższa cenę sprzedaży np. o 5-10% lub pozbywa się towarów zalegających na półkach. Kupujący czuje się lepiej bo przecież on pomaga. Obrót idzie w górę. Firma dostaje zastrzyk gotówki bo np. zaznacza, że wpłaci tylko od zakupów z przedpłatą. A żywa gotówka w kasie to nie pieniądz zamrożony w towarze. Rozliczenie takiej akcji i przekazanie pieniędzy nie następuje natychmiast. Nigdy też nie wiesz, czy firma rzeczywiście miała tyle obrotu lub zysku w danym okresie. I nigdy się tego nie dowiesz. I to jest typ akcji, których nie lubię i unikam bo celem nie jest to realne pomaganie a po prostu reklama, zysk, obrót, dotarcie do nowych klientów na przyszłość.
Natomiast jeżeli firma deklaruje dłuższy okres promocji i do tego nie wydaje 2-3 razy więcej na wypromowanie całej akcji niż przekazany zarobek czy % od obrotu, nie robi tego w sytuacjach kryzysowych, po prostu chce wesprzeć konkretne rozwiązanie danego problemu i pokazać, że prowadzi zrównoważony biznes - taka akcja jest OK. Ale tego typu firm na naszym rynku uwierz mi, jest niewiele.