Ja też w ramach doleczenia choroby poszłam w sobotę coś podziałać w ogrodzie
na wszelki wypadek tylko na godzinkę ,ale poziom endorfin wzrósł...!, to może przyczyni się do szybszego zdrowienia
Fajnie że Tobie Anula udało się więcej podziałać w ogrodzie
Nie kuś, oj nie kuś. Nawet przemknął mi ten pomysł z donicą przez myśl, ale nie mam pomysłu na docelowe miejsce. A jakiś nowy zapasik na pewno się uskłada.
Nie pamiętam roku, żebym w połowie lutego już tak ostro ciąć trawiszcza. No ale jak nic wiosna będzie wcześniej.
Obornik kupiłam w pnosie przy Al. Krakowskiej i tam też były oczary. Dosłownie kilka sztuk. Dwie te Diane i dwa jakieś kwitnące na żółto, nie pamiętam nazwy. Były nieduże, ale ładne. A pojechałam tam celem zakupienia ciemierników. Niestety Niger były bardzo malutkie i nie wzięłam. Były też jakieś inne, bardzo ładne, wielkie, wypasione, ale cena też adekwatna do ich urody. Tak więc ciemierniki odpuściłam. Ale wracać na pusto? No nieeee! Tak więc załadowałam obornik i na osłodę wzięłam trzy sztuki bratków na balkon.
A o Twoim namiarze na obornik pamiętam i na pewno będę zamawiać.
O tak, tak, poziom endorfin i u mnie od razu wyraźnie podskoczył do góry. Chociaż jak patrzę na te moje rozpierduchy ogrodowe to trochę słabo. Ale jako że dopiero luty więc optymizm co do zakończenia rewolucji włączony na maksa.
Zdróweczka życzę Aniu. Ty masz ogród przy domu, tak więc bez problemu spokojnie sobie wszystko ogarniesz.
Reniu, nie mam ani jednych, ani drugich. Czytam, że dziewczyny tną. A Twoje w ubiegłym roku cały sezon wyglądały ładnie? Bo ponoć one o ile teraz wyglądają ładnie to potem brzydną.
Mnie strasznie szkoda było ciąć seslerie jesienne, bo całe ślicznie zieloniutkie były. Ale ciachnęłam.
A ja chyba jutro sfinalizuję zakup trzech oczarów. Na razie do do ic. Raz kozie śmierć. I też miewam majaki na temat nowych rabat. I marzę by już nie mieć takowych