Anula, musialam zacytowac, to taka Twoja moja rabata
Jak Ty to kobieto robisz, ze u Ciebie sajgon i 'work in progress' wygladaja tak, ze czapki z glow panie i panowie!
Ah!
____________________
Poppy, czyli oswajanie
“I am not lost, for I know where I am. But however, where I am may be lost.” Winnie the Pooh
Ha, ha, dobrze że nie widzisz drugiej strony. Ale na punkcie pielenia mam fioła i na tych moich trzech na krzyż w miarę wyrychtowanych rabatkach faktycznie chwastów znikome ilości. Co przechodzę to coś tam skubnę
Nabieram ochoty na kolejne derenie. Dlaczego wcześniej nie byłam w pełni świadoma ich istnienia?
No dobrze, czyli jakiś odzew w społeczeństwie jest Ale doczytuję u Ciebie, że coś im tam nie najlepiej
Za ochy i achy dziękuję. Gdyby komuś kiedyś przyszedł do głowy głupi pomysł wyciąć te drzewa to bym się normalnie załamała. Mam nadzieję, że nawet jak ktoś kupi tę sąsiednią działkę to drzewa ocaleją.
Przede wszystkim to ja mam u siebie suchy, żółty piach, na którym nic nie rośnie. Więc nieustająco zamieniam tenże piach na coś w czym zielenina zapragnie rosnąć. Tak więc w efekcie nie mam sucho i ciemno, nie mam nic do polecenia z autopsji na taką miejscówkę.
Dziękuję Aprilku, zmiany powolutku pomalutku, w miarę weekendowych możliwości. A tiarelki można łatwo dzielić, dzisiaj Iwonce ciachnęłam kawałek
I pomyśleć, że one trafiły na tę rabatę tak trochę z przypadku, miałam jedną kępkę posadzoną na boku, w kiepskim miejscu. Tak sobie tam wegetowała, serce mi się nad nią krajało no to wykopałam, podzieliłam i posadziłam na tę rabatę. Nie żałuję. Robią tam dobrą robotę.