już myślałam że szampana pijemy za ich przyjęcie do gruntu rozumiem, że balkon nadal oblegany. ile ci ich zostało? Ale pocieszę cię że patagonka u mnie też stoi w doniczce. Przez tydzień nie udało mi się jej wsadzić. O 19-20 wracałam z pracy. Pięknie wygląda ta rabatka z czosnkami i damą z biustem w tle.
Ja w dalszym ciągu nie zaplanowałam jak będzie wyglądał mój ogród, w jakim będzie stylu. Wciąż robię spontaniczne zakupy, bo stale odwiedzam jakies punkty ogrodnicze i te rosliny do mnie tak wołają...
Carex elata Aurea i u mnie (w innym miejscu) taki trochę podeschnięty. Ja leję wodę. Ale możesz wyskubać.
____________________
Pozdrawiam:) Teresa
W Gąszczu u Tess oraz
Ogród nad Rozlewiskiem
Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.
Co ja wymyślę? Na razie będę kończyć wszystko to co jest rozgrzebane Przynajmniej taki mam plan I mam zamiar do jesieni przygotować miejsce dla roślin na przyszły rok na pozostałych miejscach pod płotem.
A rozgrzebane i nie dokończone:
- rabata na wprost tarasu (zaczęta we wtorek!)
- trawy wokół rzeźby (zamówione carex montana!), wreszcie wylecą podle wyglądające kostrzewy
- rabata rododendronowa z miejscem na ławeczkę (która jest i czeka, a której jeszcze nawet nie widziałam na żywo)
- rabata pod małym domkiem, aktualnie rozpoczęte poszerzanie i czeka na hakone All Gold stojącą grzecznie na balkonie
- no i lewa strona tarasu (lub prawa jak się stoi na wprost tarasu)
- poszerzenie rabaty pod zabytkiem klasy zerowej
Wreszcie muszę coś skończyć do końca!
Mam nadzieję, że się wyrobię z tym planem w tym sezonie. Nowych rabat nie zaczynam. To już będzie przyszły rok.
Bardzo Ci Agciu dziękuję. Na razie zamienię rozchodniki z kuklikami, dobrze mi doradziłyście. A co będzie kiedyś to zobaczymy, pewnie będzie przesadzanie.
Czyjeś problemy na pewno nie cieszą (normalnych ludzi oczywiście) ale jakoś pomagają nam uporać się z naszymi własnymi. Myślę, że wytwarza się taka specyficzna solidarność, że no nie tylko my dostajemy w d..ę i łatwiej jest się z czymś tam uporać.
Eeee, no przecież tak dużo to tego nie było. Jakoś mam wyrzuty sumienia, że tak skromnie Cię ugościliśmy, ale następnym razem bardziej się postaram. Ale bardzo fajnie się rozmawiało z Tobą i w tym punkcie czuję zdecydowanie niedosyt. Filutek? Rozumiem, że chodzi o rudego Florka.
No widzisz, ryję i ryję, i ryję Tyram i tyram, i tyram. Okopy mam jak na wojnę A może zamki z piasku zacznę budować, albo co...
Ale jutro eM jedzie z kumplami na działkę. Dostali ode mnie zadanie, mają pracując na dwie taczki zlikwidować okopy. Lepiej wroga nie prowokować
W ten weekend nie jadę (za to jutro do Pęchcina). Tak więc czochy poczekają jeszcze tydzień. Emowi wolę tego nie zlecać, bo zetnie jeszcze wsio jak popadnie. On jak się dorywa do cięcia to wpada w amok, nie wie co to umiar i jakiś rozsądek. Brzozę ciachnął na styl smoleński. Kurde zawału prawie dostałam. Na sośnie miały być ścięte max. trzy gałęzie, przyjeżdżam a tu sosna z jednej strony do czubka prawie łysa. Więc takie czosneczki to by była tylko wstępna rozgrzewka. Słowo "ciąć" jest w jego obecności słowem zakazanym.