Ogarniamy w sumie siedmioro, choć masz rację najstarsza już częściowo samoogarniająca!
Mąż dokonał niemożliwego, przy pomocy współpracownika i jego takiej mniejszej ciężarówki wysprzątali teren za małym domkiem! myślałam, że to ze dwa tyg. zajmie, a oni szast prast uwineli sie w dwa dni!
Wczoraj mąż z synami rozstawili tam duży namiot/pawilon i w końcu mamy letnią dużą jadalnię w cieniu. No i powiedzmy sobie szczerze, ten namiot
tak se pasuje do nas, został kupiony na komunie starszych chłopców i wtedy z tą swoja białościa nie raził. Potem juz mi zgrzytał, a tam za domkiem pasuje w sam raz!
Planujemy i rysujemy sobie z mężem docelową tam altanę, ale i tymczasowy "pokój" ciesz bardzo! Dokupiliśmy dzis drugie łóżeczko turystyczne dla Józka, bo dobrze mu się tam śpi, a za leniwi jesteśmy by jedno ciągać tam i nazad.
Żeby nie było wszystko na różowo, to muszę niestety napisać, że trochę bałaganu zostało i to na widoku, za to tym razem same naprawdę potrzebne rzeczy. A że na widoku, to przeszkadzaja bardziej, mam nadzieję, że jak najszybciej będą wykorzystane.

Konkretne prace planuje tam dopiero na wiosnę, więc póki co, niech jest, jak jest!