Może jak kiedyś tam w odległej przyszłości rabaty będą docelowo obsadzone to będę mogla tylko kory dosypywać. Póki co nieustanne sadzenie, przesadzanie co oznacza ciągły bajzel :- (
Magleska - a Ty byś chciała by tak ostro, z przytupem zacząć
Langsam, langsam, wiosna powoli startuje, czasem to nawet się cofa więc i ja spokojnie.
Donoszę tylko, że Nigry obcięte, trawy to samo, znaczy się przycięte grzywki mają, tulipany coraz śmielej wyłażą, coś powoli zaczyna się dziać w tym zielonym interesie.
Ech, falstart jak nic.
Miały na komunii córci się rozbujać z kwitnieniem. Komunia dopiero za dwa tygodnie, a z tym kwitnieniem to już "po ptokach" będzie nawet nie za dwa tygodnie, ale na dniach zapewne. Może choć czosnki dadzą radę, bo kulki kwiatostanowe pną się w górę, liście już zaczynają obsychać na końcówkach, i pewnie funkie podratują mój stan ducha, bo kły już porządne wystają z ziemi
To sobie przynajmniej donice obsadziałam na znak żałoby czarno kwitnącymi petuniami:
Noo pokazała się nam Pani znowu Szkoda, że z tulipanami na komunię nie wyjdzie, ale właśnie - w czosnkach nadzieja Kły host masz już potężne i jakie dorodne kępy!! Muszę z tymi moimi porządeczek zrobić, jakąś porządną hostową stworzyć
Jako córka górala powinnam posiadać ową słynną góralską umiejętność przepowiadania pogody.
Czyżby coś poszło nie tak podczas procesu bruzdkowania (czy jak to ta się nazywa proces podziału zygoty) i błąd genetyczny się wkradł w akcie mego tworzenia?