Wezwałaś mnie do tablicy i świetnie, bo ja ostatnio w takim niedoczasie, że nawet w ogrodzie tylko patrzę co przymroziło i nosem siąkam
Derenie Flaviramea obiecałam pokazać. Naszukałam się zdjęć, ale w takim miejscu je mam, że prawie nie fotografuję. Zrobiłam więc specjalnie fotki.
Rośnie ich tu 9 w dwóch rzędach naprzemiennie co mniej więcej metr wzdłuż płotu (żywopłotu wierzbowego). W 2009 kupiłam tylko 3 małe krzaczuszki. Sadząc liczyłam, że się rozlezą i zmniejszą przestrzeń wymagającą pielenia. Nie rozlazły się. Musiałam je przymusić przez odkłady. Szybko się ukorzeniały. Odcinałam od rośliny matecznej i rozsadzałam.
Przez pierwsze 3 lata cięłam je 30-50 cm nad ziemią. Teraz strzygę po kwitnieniu na wys. 120-140 cm.
Nadal się nie rozłażą ani w tym miejscu, ani z drugiej strony ogrodu, gdzie mam jeszcze 5 sztuk.
Kwitną bardzo ładnie, a liście też mają jaśniejsze niż inne krzewy – zielone, ale bardziej w żółty.
Tak wyglądały 1 kwietnia w tym roku. To ta gestwa żółtych pędów. Czerwone należą do dereni sibirica.
19 Maj 2013
18 maj 2014