Jeśli kaliny japońskie dają u ciebie radę to i dereń pagodowy da. Kuszący jest Cornus controversa 'Variegata'. Myślę, że w tym zakątku byłby wielką gwiazdą, którą można utopić w monolitycznym nasadzeniu albo hakonechloa macra, albo kul, albo innym, ale mocno jednolitym, w miarę parterowym nasadzeniu.
Przyznam się, że buszu ogrodowego też nie lubię (u siebie zwłaszcza) i jak to Anbu mawia - odzywa się we mnie autystyczna natura dążąca do porządku i czystości nasadzeń. Z drugiej strony nie lubię roslin w rządkach, po wojskowemu, bo pomimo, że podobają mi się takie ogrody to bym się zanudziła jako ogrodnik i obserwator.
A odnośnie hortensji ogrodowej 'You&Me". Mam ją chyba od 2010 albo '11. Kupiłam zabiedzoną pyćkę na przecenie w markecie. Nie obiecywałam sobie dużo. Czyli start miałam z nastawieniem pesymistycznym, zwłaszcza po doświadczeniu ze zwykłą ogrodówką. Doświadczeniu w moim ogrodzie, dodam.
Mam paskudny zwyczaj nie polecać roslin z którymi nie miałam do czynienia minimum 3-4 sezony. Po tym czasie mogę powiedzieć cokolwiek o chorobach, pielęgnacji etc.
"You&Me" niezawodnie kwitnie mi co roku, a kwiaty są wielkości min. talerzyków deserowych. W zależności od jesiennej temperatury, a zazwyczaj w grudniu, kiedy temperatura ustabilizuje się na poziomie -5 obsypuję/zasypuję krzaczek 2-3 workami kory. Mniej więcej do 1/3, 1/2 wysokości. Rośnie w osłoniętym miejscu, w cieniu (latem ma może ok. 1h słońca).
Sztuką jest ucelować na wiosnę moment absolutnego odsunięcia kory, tak by namoknięta nie spowodowała zagniwania pędów. Naokoło rozkładam obornik, liście i igliwie.
Potem -nie ukrywam- pilnuję zapowiedzi przymrozków, bo te potrafią ściąć szybko pękające pąki. Ale to zagrożenie dotyczy większości roslin.
Co roku wypuszcza mocniejsze, grubsze gałązki, ale nie jest to wielka, krzaczasta hortensja jak normalne ogrodówki. Ma około 60-70cm wysokości i mniej więcej tyle szerokości. Ślimaki ją podgryzają i tylko to jest kłopotliwe. Reszty problemów nie zauważyłam. za to uwielbiam w niej to, ze kwiaty nie gniją od deszczu. Bez względu na ph (ma tylko znaczenie na początkowy kolor kwiatów) we wrześniu kwiaty wchodzą w zieloną fazę, by potem nabrać intensywnie czerwonego koloru. W tym kolorze trzymają się do mrozów, a ten je ścina
Mam jedną Watanabe, maleńką sadzonkę od Rosy. Już siedziały mszyce, ale jakiś szkód nie narobiły.
Mam też od Rosy sadzonkę hortensji dębolistnej i jak na razie jestem pozytywnie zaskoczona. Kwiatów nie oczekuję, bo dla liści ją brałam. Ta od wiosny przybrała kilkanaście razy, ale coś więcej powiem za kilka lat