Zoju, dziękuję. Coraz bardziej lubię to miejsce.
U nas śnieg zaczyna topnieć, ale nadal dość zimno. Kota trudno mi namówić do wyjścia na dwór. Ostatnio okupuje parapet. Pewnie też mu tęskno do wiosny.

Basieńko chyba nie było mnie jeszcze u Ciebie. Gdybym była to utknęły by mi w pamięci Twoje psiaki - słodziaki. Są urocze, tak jak uroczy jest Twój ogród. Zachwycam się mostkiem i przetacznikami. Ja jesienią ubiegłego roku posadziłam kilka, po trzy sadzonki na jedno miejsce. Zastanawiam się czy mocno rozrosną się. Jestem dopiero na początku Twojego wątku ale dużo dzieje się. Na jednym ze zdjęć masz kępę krwawnika chyba różowego. Czy to z jednej sadzonki? Ile już cAsu masz go w ogrodzie?

Witaj, Elu, zapraszam, bardzo mi miło, że Ci się u mnie podoba.
Ten krwawnik, o który pytasz rośnie u mnie drugi rok, rozrasta się, ale w średnim tempie. Dokupiłam jeszcze parę sadzonek, żeby tworzył większą plamę w ogrodzie. Lubię bezproblemowe rośliny, które nie wymagają zbyt wiele zachodu, chociaż dla niektórych robię wyjątek.
Pomiziaj, proszę, Azę ode mnie. Niech szybko i bezboleśnie wraca do zdrowia.

i zobacz Basiu - Twój kot na parapecie i spogląda przez okno, a mój je śniadanko/kolację i w tany - dla niego już wiosna w domu mało chce siedzieć

zoja napisał(a)

i zobacz Basiu - Twój kot na parapecie i spogląda przez okno, a mój je śniadanko/kolację i w tany - dla niego już wiosna w domu mało chce siedzieć

Bo ten mój to kocica jest i wysterylizowana, może dlatego nie czuje potrzeby włóczyć się po okolicy. Ona właściwie nie mieszka w domu, tylko ostatnio ze względu na zimno wzięłam ją do mieszkania. Na stałe jest zameldowana w warsztacie u eMa.

marba napisał(a)

Bo ten mój to kocica jest i wysterylizowana, może dlatego nie czuje potrzeby włóczyć się po okolicy. Ona właściwie nie mieszka w domu, tylko ostatnio ze względu na zimno wzięłam ją do mieszkania. Na stałe jest zameldowana w warsztacie u eMa.

i mamy jasność sytuacji
mój nie jest kastrowany to się teraz włóczy

Ale masz ślicznego kota a jak Twoje psiaki reagują ? Pozdrawiam

Zoju, jest też kastrowany kocur i melduje się regularnie w porach posiłku, więc też na dłużej nie znika. Zastanawiam się nad wykastrowaniem mojego kurołapa, może to by coś pomogło?
Danusiu, żyją sobie w wielkiej zażyłości, co mnie ogromnie cieszy, jeden problem mniej.

Podejrzewam że teraz kocica będzie domagała się zmiany stałego meldunku z warsztatowego na domowy

Nallar napisał(a)

Podejrzewam że teraz kocica będzie domagała się zmiany stałego meldunku z warsztatowego na domowy

O, Ewuś, fajnie że znów z nami jesteś.
Co do zmiany meldunku to nie jestem pewna, bo ten "warsztat" ma większą powierzchnię niż dom, pełno tam różnych zakamarków, oba koty wchodzą tam i wychodzą na dwór kiedy chcą. Chyba nie narzekają.