Angelika - innowatorka. Znowu się naczytałam o nowościach technologicznych, choć wstyd przyznać, ale w każdym amerykańskim filmie jest młynek w zlewie, a ja to nowością nazywam. Nawet horrory nakręcają z tym w tle , że się tam warkocz wkręca itp. itd cha, cha. Ale tak na serio, to w każdej kuchni powinno być coś takiego, ale trzeba chyba uważać co się tam wpycha.
Andżelika - ty masz krzewuszkę Wings on Fire? Kupiłam ją na targach. Porozmawiałam sobie trochę ze sprzedającą i okazuje się, że dla tej krzewuszki to normalne, że ona prawie nie kwitnie ponieważ jej główną ozdobą są przebarwiające się liście.
Tak to ta krzewuszka... no widzisz zagadka rozwiązana, a ja dumałam co jej dolega, że tylko kilka kwiatów pokazała... i zwalałam na brzozy, że wodę im podbierają Dzięki za info
A liście mają piękne już od lipca zaczynają się przebarwiać
Monika ja też kojarzę ten młynek w horrorach choć mój jakoś strasznie się nie prezentuje ale rąk, warkocza nie wkładam wiadomo
tak trzeba uważać co tam ląduje, ogólnie radzi sobie z większością - jedynie co to kości wieprzowe, łuski ryb i jak obieram szparagi to tych obierek też nie wrzucam bo bardzo włókniste i mógłby sobie nie poradzić... no i trzeba też zwracać uwagę jaka ilość "na raz" jest mielona aby rur nie przypchać... jeśli młynek pracuje to zawsze, ale to zawsze musi przy użyciu bieżącej wody
ps. pisałam wyżej gdzieś, że groszówka mi wpadła - był problem aby ją wydostać
Ja dziś rano w B. trafiłam nową dostawę cebulowych - wziełam chochy gladiatory, tulipany sapporo, mystic van eijk... kusiły mnie tez komplety, ale powtarzałam sobie - nie potrzebujesz ich... nie potrzebujesz ich... no i nie kupiłam