Tosiu dziękuję za poświęcony mi czas i uwagę

.
Wszystkie posty Waldka i Mazana czytałam wielokrotnie, porobiłam sobie nawet ściągi by za każdym razem nie szukać co mi tam potrzeba.
Kompost zaczęłam sypać na rabaty, ale mam go zbyt mało jeszcze, kwasy humusowe to było to podlewanie rosahumusem min. 2 x w ciągu sezonu. Efekt był taki, że np. posadzone piękne sadzonki jarzmianki w 2 roku obdarzyły mnie po 1 kwiatku. Na grządce o takim podkładzie: tektura falista+słoma+ziemia ogrodowa z worka+kora grubo mielona+kompost od chłopa - żaden liliowiec nie zakwitł, nawet Stella de Oro, która kwitnie przez cały sezon i podobno wszędzie

. Zakwitł tylko jeden Bella Lugosi i to musiało mi wystarczyć. Na innej rabacie kwitły liliowce, ale bardzo słabo. Rodzima zbita ziemia też była wymieszana z korą i ziemią marketową o której mam nie najlepsze zdanie, ale tylko taką miałam. Posadzone trawy turzyce Ice Dance - pod koniec lata 2015 r. wyglądały w 2016 jeszcze gorzej niż po wsadzeniu. Urosły po 3-4 liście. Liriope padło, rodgersja miała aż 3 liście, rutewka i żeleźniak nie zakwitły w 3 roku od wysiania i pikowania, nawet sosna limba stoi w miejscu. Na rabaty dałam korę 1 worek 80 l na 1-1,5 m2, rok wcześniej stanowiła ściółkę zanim została przekopana z ziemią. I wiesz co mi przyszło do głowy, że kora rozkładając się i zabierając azot mogła doprowadzić do tego, że rośliny nie kwitły.
A tak wygląda ziemia w zbliżeniu (dodatkowo rozluźniona żwirem).
Oczywiście ściółkuję rabaty kompostem i korą a efekt jest taki, że po jakimś czasie zaczyna rosnąć piękna trawa

.
A mój trawnik to cały atlas chwastów, znajdziesz na nim wszystko o dziwo i gwiazdnicę, krwawnik, mniszek, powój nie mam tylko skrzypu i podagrycznika (na całe szczęście)

. Ta śliczna roślinka jastrzębiec kosmaczek spędza sen z moich powiek, zajmuje 1/4 mojego trawnika im więcej i częściej go wyrywam tym więcej go mam:
Żeby nie było mi za dobrze jestem
szczęśliwą posiadaczką czarcich kręgów



. Szczególnie po deszczu grzybki pięknie rosną.
Tosiu torfu nie używam prawie wcale a jeśli to tylko kwaśny do borówki, ale odkąd znalazłam próchnicę kwaśną w sklepie ogrodniczym, toru wcale nie kupuję.
Odnośnie dżdżownic owszem spotykam je najczęściej tam gdzie tektury nie było, brrrrrrrr mam na ich tle fobie od dziecka, ale ..... doszłam już do takiego stanu euforii, że na ich widok cieszę się jak idiotka, ale ich nie tykam. Łaskawie wrzucam je łopatką do kompostownika albo na grządkę

.