informacja dla Tosi w skrócie
Jak się sprowadziłam (zimą 2014 r.) przy ogrodzeniu rosły chwasty (jaskółcze ziele, nawłoć, rudbekie, pokrzywy i coś podobnego do pokrzyw kwitnące na różowo, powój dziki).
Po jakimś czasie, kopiąc dołki pod róże natknęłam się na pokłady zakopanych śmieci, kiedyś pewnie ich ze wsi nie wywożono.
Nadeszła wiosna, a ja nie chciałam mieć chwastów tylko kolorowe kwiaty choćby jednoroczne.
Ziemia jest piaszczysta, miejscami piaski ilaste, bo to pradolina Wisły.
Nie miałam sił na kopanie, poza tym korzenie mojego orzecha włoskiego i drzew oraz krzewów sąsiadów rosnących zaraz przy wspólnym ogrodzeniu zmusiły mnie do zastosowania innych rozwiązań. Chemia nie wchodziła w grę.
Wyrwałam chwasty, ile mogłam. Położyłam mokre kartony z szarej tektury i grube warstwy gazet i różnych papierów. Nasypałam na to ziemi jaką miałam: spod zdjętej darni, z wykopu, była tam i martwica glebowa, którą musiałam jakoś zagospodarować. Dosypywałam ziemi kupowanej w workach za każdym pobytem w markecie tyle, ile mógł pomieścić bagażnik sam. osobowego

i kilka razy podlałam rosahumusem i gnojówką z pokrzyw. Jeszcze nie miałam własnego kompostu. Nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak wyciąg z kompostu.
Nie udało mi się kupić większej ilości dobrej ziemi, to co oferowali to ciemniejszy piasek bez oznak życia. Poza tym mam wąski wjazd na działkę i problem jak to przetransportować w głąb ogrodu.
Wiosną w "tej mieszance" posadziłam kwiaty jednoroczne i byliny.
Nie powiem, że był szał, bo nie było, ale kwiaty dzielnie walczyły o przetrwanie. Po roku miałam już swój kompost i udało mi się kupić troszkę prawdziwego obornika, raptem 3 worki. Rośliny papu skromne, ale dostały.
W zeszłym roku miałam już własny kompost ze słomy ze strychu, obornika w znikomej ilości i resztek roślin z ogrodu no i odpadków kuchennych (mało gotuję), więc dosyć ubogi. Jesienią to co powstało zostało przesiane i rozsypane pomiędzy roślinami i wokół drzewek owocowych.
Uznałam, że 2 termokompostowaniki po 800 l to za mało na potrzeby ogrodu, ale skąd wziąć więcej materii organicznej? Zakupiłam więc "aparaturę" do sporządzania wyciągu z kompostu i o ile temperatury będą wyższe zacznę produkować i stosować ANHK.
Rośliny nadal walczą dzielnie, ale nie zauważyłam dżdżownic w ziemi tam, gdzie położyłam tekturę. Tektura już się rozłożyła, ale ziemia jest zbita. Wzruszam ją motyczką wokół roślin, ale mam wątpliwości czy to wystarczy.
Nie zauważyłam oznak chorób na roślinach, są zdrowe i to mnie cieszy, ale rosną powoli i wolno się rozrastają.
Od wiosny mam też zamiar stosować opryski na bazie propionianu wapnia, nie doczytałam nigdzie przy jakich temperaturach można zacząć opryski.
Nie mam w pobliżu oprócz wrotyczu i pokrzyw dostępu do innych ziółek by robić herbatki.
Poradź Tosiu, co jeszcze mogę dobrego zrobić dla ziemi i roślin?