...a swoją droga to ja miałam śmieszna sytuacje.... odnośnie taksówkarzy będzie
Jak miałam naście lat to pojechaliśmy brygada na działkę mojej siostry do Tomaszowa. Pojechaliśmy starym dużym fiatem.... Będąc w mieście kumpel zgubił kluczyki od samochodu

Poszliśmy wiec na parking i próbowaliśmy samochód otworzyć czym się dało... W końcu znaleźliśmy jakiś drut i tym drutem próbowalismy przez uchyloną szybę podnieść pipek od drzwi..... Przejechała koło nas policja dwukrotnie... za trzecim razem zatrzymali sie i pytają nas: "może w czymś pomóc?" !!!!! Wyglądaliśmy raczej jakbyś kradli ten samochód a nie wymagali pomocy ale cóż.... podziękowaliśmy i odjechali
Całej sytuacji przyglądal sie także taksówkarz, który po półtora godzinnej walce z tym cholernym zamkiem zlitował się i pomógł... Otworzenie drzwi zajęło mu 3 sekundy tym drutem. Potem poszedl do bagażnika swojej taksówki wyjął takie cos jakby kostkę, rozebrał osłonę kierownicy, popodłączal kable i samochód zapalił! To zajęło mu jakieś 2 minuty! Stąd też wiem, że jak czegos nie można w samochodzie to trzeba wezwać taksówkę!