Hej Ewa. Przepadłam na trochę bo szczerze mówiąc brakuje mi czasu na O. . Pokonały mnie choroby, humory itp. moja młodsza ogrodniczka w przeciwieństwie do siostry okazała się wyjątkowo absorbującą panienką.
Ale w ogrodzie trochę podziałałam. Na pierwszy ogień poszła rabata kwaśno-zasadowa a konkretnie kwaśna bo zasadowa na chwilę obecną jest wykopem. M stwierdził że przedłuży dreny od oczyszczalni i zrobimy małe nawadnianie.
Przeniosłam też warzywnik na tył domu tak jak radziła mi swego czasu Asia Macadamia. Na razie szału nie ma ale mnie bardzo cieszy
Szmatą lezy chwilowo, udawała przyszłą ścieżkę
No i doczekałam się już chorób. Moje anabelki wyglądają tak
Nie wiem czy będzie coś z nich . Aż płakać się chce. Opryskalam je mospilanem ale na razie nie ma efektu. Nie wiem co jeszcze mogę zrobić