Gosiu widzisz tak mnie wywiało z pracą i problemami, że na forum ochoty totalnie brak, a zimą to i tak nic się nie dzieję, chociaż przedświątecznie działo się dużo, ale prawie marzec, więc dawno tematy świąteczne przeminęły

Ewo tak wyszło... czarna rzeczywistość

Moniko nie powiem troszkę mnie zachęciłaś do powrotu tym planowaniem, na pewno do Ciebie zajrzę, chociaż nie wiem czy już nie za późno. Czasu to ja w sumie mam, ale spożytkować go dobrze trochę trudno

Tak by tylko paplaniny nie było to może jakieś podsumowanie paskudnego zeszłego roku machnę

To zaczynam od Stycznia z bardzo mroźną i śnieżną zimą. Mróż u mnie sięgnął -30,5 stopnia i na pewne niektórzy będą pamiętać moją pękniętą szybę oraz fenomalny odruch obronny

Śniegu było strasznie dużo




Co w lutym zaskutkowało... własnym jeziorem

W marcu pojawiły się pierwsze kwiatuchy

Niestety zaczęły się pojawiać pierwsze oznaki ogromnych strat jakie poczyniła zima


Zabrałem się też za sporą ogrodową rewolucje i zabawę w przerzucanie z flanki na flankę, w sumie z 200 roślin musiałem przesadzić i rozsadzić, bo większość pochodziła z luzowania miejsc na rabatach.




Pracę w tym czasie miałem delegacyjną, więc w domu bywałem zaocznie to i prace ciągnęły się 3 miesiące do tego z bałaganu wyjść nie mogłem.

Kwiecień

To ciąg dalszy prac i porządków pozimowych... oj szło jak krew z nosa






Dzięki wyjazdom mogłem zobaczyć jeden z ulubionych ogrodów w wiosennej odsłonie, przestawiać raczej nie muszę

Prace trwały nadal,


a lista strat rosła w zastraszającym tempie




Jak by tego było mało 19 kwietnia o poranku taki widok ukazał się przez okno

Maj

Zaczęło się robić troszkę ładniej, coraz bardziej zielono i kwiatowo
Rojniki ( o ile będzie mi się chciało to robić) zakończą żywot w moim ogrodzie na skalniaku, nic go nie uchroni przed zagładą ... no nic poza leniem






Żurawki strasznie długo się zbierały pomijając to, że kilkadziesiąt mi wygniło

Z wielką radości pozbyłem się ostatnich dwóch jałowców z ogrodu



i z wielkim smutkiem musiałem się pożegnać z ramą bylinowej czyli zniszczonymi bukszpanami, uratowały się dwa w opłakanym stanie, a w sumie wyrzuciłem 16 formowanych bukszpanów zniszczonych przez grzyba i zimę


Na miejsce bukszpanów trafiły doniczkujące dwa lata cisy Fastigiata


Kwitnienia rodków i azalii praktycznie nie było, bo kilka zmarzło na amen, a reszta mocno ucierpiała

Bylinowa na której głównie wygniło mnóstwo roślin zaczęła się odradzać, a dziury zaczynałem zapełniać zdobyczami z podróży po kraju



Żywopłot grabowy w końcu zmężniał, a czosnki w sporej ilości czekały w blokach startowych



Chociaż maj wspominam tylko z ganiania ze szmatami po ogrdzie w ochronie roślin przed przymrozkami, które zrobiły największe spustoszenie w liliach i hortensjach, które okropnie ucierpiały

Przedogródek, mimo, że jest strasznie niefotogeniczny zaczyna mi się podobać coraz bardziej w drugim roku po radykalnych zmianach



Niestety znienawidzona rabata przy samym wejściu na działkę znów zaczeła straszyć, a nowy pomysł okazał się takim niewypałem, że w sumie tylko śmiać mi się pozostało , ale o tym później


Obficie kwitnące czosnki


i rosnąca sterta doniczek czekająca na swoją kolej z posadzeniem a jeżdziłem dalej i za każdym razem coś z sobą przytargałem.