A dziś dla odmiany Ryśka - kot, który oszukał przeznaczenie, jak to mówi nasz weterynarz

W ciągu ostatniej zimy wyleczyliśmy ją z zapalenia oskrzeli, z którego koty rzadko wychodzą, a następnie osłabiona po lekach nadziała się na wylot na pobliskie stalowe ogrodzenie - szyta w czterech miejscach, wylizała się z tych paskudnych ran. Następnie jako konsekwencja bardzo silnych leków przeciwzapalnych i antybiotyku kolejnego zachorowała na zapalenie gardła, baliśmy się że zdechnie z głodu, karmiliśmy ją przez miesiąc płynnymi zupkami... Przeżyła wszystko

Tak więc zgadujecie, z kim w tym roku jeździliśmy najczęściej do lekarza?... Nasza mała Znajdusia

Lubimy ją bardzo. Foto oczywiście Staśka