Tak, tak, tamte jakby zanikły W sumie mogłam sobie porozsadzać, ale co ja będę matkę naturę poprawiać. naparstnic też nigdy nie przesadzam i zawsze rosną lepiej niż bym je sama posadziła
Eh, mam kotkę, a raczej nie ja ją mam a ona mnie. To jedna z kilku, które zostały nam podrzucone na taras przez kocie mamuśki kilka lat temu. Ta została. Chyba u siebie w wątku o tym pisałam. Nie jest kotem domowym bo ja mam alergię, ale żyje z nami. Ma swojego całorocznego ocieplanego sheratona na tarasie. Chodzi za mną jak pies. Wychowała nas. Jest nieco zaburzona i mocno lękowa. Nawet jak była mała nie umiała się bawić z innymi kotami. Na kolana nie wskakuje, szczotkować się daje - uwielbia. Na wołanie przychodzi, nawet ma swoje rytuały - jak Małżonek jej mięsko podaje to wie, że musi dwa kółeczka wokół jego nóg zrobić Problemem jest coroczna podróż do weta na przegląd. Mamy klatkę łapkę z czasów akcji sterylizacji okolicznych kotek. Za cholerę sama do niej nie wejdzie, ot tak. W karton jej nie zapakuję przecież (chociaż jej jedyne kociaki odjechały od nas w kartonie zapakowane, muszę zdjęcie znaleźć ).
Kupiłam po zeszłorocznej akcji transporter - żeby wiedziała, że to jej tylko będzie. Ani razu nie wlazła do środka. Jakby wiedziała, że on do wycieczek do weta służy, a ona nie ekspres do kawy - jeździć nie lubi
No to teraz znowu ćwiczymy wstawianie miski z żarciem do klatki-łapki (zablokowanej). Codziennie miska centymetr-dwa dalej. Jest szansa, że za tydzień kota pojmę i do weta zawiozę
No się o kocie rozpisałam, Agata - sorry No ale musiałam na Joli pytanie odpowiedzieć
Porównanie - floks Agaty wypasiony - jak wyżej - i mój, niżej, (jednak) plebejski z cmentarnej kwiaciarni
W naturze jest bardziej niebieski Ale zdjęcie robione bez słońca, po deszczu i w końcówce kwitnienia - rarytasem jednak się nie okazał, bez względu na pogodę
EDIT: no aż mi głupio, że ja tego mojego floksa o coś "lepszego" podejrzewałam
Ten Twój dywanik przypomina chyba bardziej te poduszkowe zadarniające floksy, prawda?
Ten mój jest z wyższych - divaricata, mam jeszcze podobnego przy misie - rozłogowego Blue Ridge - taki lawendowy, no cudeńko. Właśnie sobie uświadomiłam, że mu żadnej fotki w tym roku nie cyknęłam.
Wszystkie floksy są piękne, no w każdym razie ja je bardzo lubię, tylko one mojego cienia niekoniecznie. Muszę zawsze pilnować, gdzie sadzę.
Rośnie w słonecznym miejscu, ocieniany liśćmi barbuli. Trochę ma za sucho. To jest floks kanadyjski, te szydlaste są prawie nie do zdarcia i łatwo się rozrastają
Agata, dokładnie tak jak piszesz Mój ma za zadanie zadarnić skarpę, której nie lubię. Może być i plebejski, obym tylko nie musiała tam akrobacji chwastowych wyprawiać
A o tych Twoich rarytasach muszę poczytać
Witaj Agatko. Podziwiam bujność roślin na rabatach. Wszystko takie zdrowe a czytam, że nie stosujesz chemii. Szczególnie jednak zachwycam się pięknie wyglądającymi pniami brzóz w rabatach. Brzozy ogromne, a rośliny pod nimi rosną w najlepsze. Wspaniałe widoki.