W sobotę byłam w pracy, później zakupy i już po ciemku wróciłam. Wniosłam tylko oliwki do garażu. Ile się mądrych i praktycznych rad dowiedziałam.
Proszę syna: -Pomóż mi oliwki włożyć do garażu.
-Jakie oliwki?
-Te z tarasu.
-Skąd one tam się wzięły jak ja je z tobą na jesień do garażu zanosiłem?

-Bo je wyniosłam z tatą na wiosnę na taras.
-Po co? Jak teraz trzeba je znowu tam zanosić. Nie mogły tam stać?
-Nie. Bo za mało światła tam mają.
- Przecież są tam lampy - nic nie kumam. A nie mogą zostać na tarasie? Nie trzeba będzie ich na wiosnę wynosić.
-Nie bo ma być poniżej zera. A to są rośliny ze strefy śródziemnomorskiej i je mróz zmrozi.
-To dobrze, nie będzie już trzeba ich przenosić.
- Szkoda by było.
- A nie byłoby lepiej coś w tych donicach posadzić co w naszej strefie rośnie?
- I tu matkę zagiął
I tak jeszcze przez 20 minut
W niedzielę też nas nie było. Wróciliśmy tuz przed zapadnięciem zmroku i udało mi się kilka trawek powiązać. Rozplenice nie powiązane i hakonechloki ( ja to się przez przypadki odmienia

) nie wiąże.
Turzyce makugońskie są teraz bardzo wiotki i nawet powiązane nie trzymają pionu, więc je owinęłam wokół rdzawych jeżówek. I stoją na baczność.