Aniu, mobilizujesz mnie, spieszę już z fotkami Tylko, że znowu mam miesiąc do nadrobienia ... I właśnie sobie uświadomiłam, że ostatnio skasowałam kilkadziesiąt zdjęć na aparacie, nie pamiętając, że jeszcze ich nie zgrałam ... Bo nigdy dotąd nie zdarzyło mi się, bym przez miesiąc nie obejrzała zrobionych zdjęć Musi więc wystarczyć to, co jest...
A tak wyglądał kwiat szałwi ananasowej - ciekawe w nim były kolory od czerwieni po róż. Niestety miał pecha - zanim zauważyłam, że na kilku gałązkach od strony północnej (!) szykuje się do kwitnienia, to już został wycięty - byłam przekonana, że ponieważ przymrozek od południa i zachodu po nim przeleciał, to już nic z niego nie będzie, a potrzebowałam miejsce na cebulki tulipanów, dużo miejsca ... Myślę, że w przyszłym roku posadzę znowu tę szałwię, bo wspaniale pasuje do letnich napojów. Wybiorę jej jednak miejsce zaciszne i na uboczu, by mogła się swobodnie rozrastać i by nie przeszkadzała swoimi rozmiarami roślinnemu sąsiedztwu.
Na kalinie zawisł wymarzony karmnik dla ptaków w kształcie domku. Otwierany od góry może pomieścić dużo ziarna. Wcisnęłam go w środek krzewu, będąc przekonaną, że żaden kot się tam nie dostanie i ptaki będą bezpieczne. Nic bardziej mylnego - nie doceniłam działkowych kocurków! Tak więc dosypywania ziarna nie będzie, domek zostanie jedynie jako dekoracja, tym bardziej, że stada sikorek, które się nim zainteresowały w tydzień zniszczyły swoimi dziobkami okalające dół domku listewki, tak że zostały tylko drzazgi... Nie sfotografowałam go w tym stanie, ale zrobię to następnym razem, bo byłam zaskoczona, że to tacy niszczyciele - karmnik na balkonie przetrwał już wiele zim i jest cały. Hmm, może te ptaszki miejskie jakieś lepiej wychowane, czy co?
No i wkraczamy do listopadowego ogrodu ścieżką, której nadal prawie nie widać. Ale oprawa kolorystyczna wciąż się zmienia, co raz bardziej wskazując na schyłek sezonu. Większość roślin powoli zapada w sen ...
Czytam o tej wodzie utlenionej i mam obawy by nie było tak jak z octem który zastosowałam za przykładem tego programu na rododendronach, omal ich nie straciłam skutki się pojawiły dopiero po przeszło pół roku.
Co do karmnika jesteś pewna, że to sikorki?Mam dwa podobne karmniki i najbardziej zaszkodziło im pozostawienie na lato na polu. Wszystkie okienka się odkleiły trzeba takerem przyszywać.